Cyrk w Debreczynie (aktualizacja)

Janusz Kołodziej wywalczył na torze w Debreczynie awans do finału eliminacji Indywidualnych Mistrzostw Europy. Niestety "chore" przepisy uniemożliwiają mu start w tych zawodach.

Zwycięstwem Juricy Pavlica zakończył się półfinał Indywidualnych Mistrzostw Europy rozegrany na torze w Debreczynie. Awans do finału eliminacji miało wywalczyć pięciu najlepszych zawodników tych zawodów. W czołowej piątce znalazło się trzech Polaków - Robert Miśkowiak, Sebastian Ułamek i Janusz Kołodziej. Ten ostatni nie pojedzie jednak w finale (przynajmniej na ten moment). Wszystko przez przepisy UEM, które stanowią, że awans z jednego półfinału może wywalczyć maksymalnie dwóch zawodników jednej federacji. Konia z rzędem temu, kto zgadnie, co siedziało w głowie osoby, która zaproponowała wprowadzenie tego przepisu. Tak kuriozalnych zapisów nie rozumie również Krzysztof Cegielski. - Jesteśmy zaskoczeni całą sytuacją. Czekamy na rozwój wydarzeń, bo usłyszeliśmy, że istnieje możliwość, aby Janusz wystartował w finale. To dziwne, że zawodnik, który wywalczył awans, nie może pojechać w finale, bo zabraniają tego kuriozalne przepisy - powiedział ekspert SportoweFakty.pl.

Dziwne jest to, że zawodnicy o istnieniu tego przepisu dowiedzieli się na krótko przed zawodami. Warto również zwrócić uwagę na fakt, że w półfinale pierwotnie nie miał wystartować Sebastian Ułamek. Po raz kolejny Polacy mają zostać "ukarani" za swoją dobrą postawę na torze. Tylko czy metoda sztucznego uzupełniania stawki zawodnikami z innych krajów prowadzi do czegoś dobrego? Istnieje możliwość, że Kołodziej otrzyma od organizatorów tak zwaną dziką kartę.

Z ostatniej chwili: Janusz Kołodziej na ten moment zgodnie z przepisami nie jest uczestnikiem turnieju finałowego eliminacji. To decyzja podjęta po konsultacji z sędzią zawodów i władzami UEM. Decyzja jest ostateczna.

Źródło artykułu: