Stefan Smołka: Gniazdo Jaskółek

Dzięki uprzejmości sławnego redaktora z Tarnowa trafiła do moich rąk książka, której lekturę polecam z najgorętszym przekonaniem.

W tym artykule dowiesz się o:

Na szczególną uwagę zasługuje sama osoba autora. Redaktor Robert Noga jest postacią znaną nie tylko w hermetycznym świecie żużla. Człowiek nadzwyczaj inteligentny, o wyjątkowo miłej aparycji - zawsze uśmiechnięty - typ dyplomaty, doskonale obeznany w materii, nad którą się pochyla. Jego pasje to oczywiście historia, sport, speedway, z wyraźnym akcentem na małą ojczyznę. To ma swoje niebagatelne znaczenie w dobie jednoczącej się Europy podług koncepcji wyrazistych tożsamościowo i kulturowo regionów (narodów).

Redaktor Noga, dodajmy, za swoje zasługi wielokrotnie był wyróżniany, m.in. w ”Tygodniku Żużlowym”, gdzie prawie od początku tworzy, ale także zyskał uznanie w najwyższych gremiach PZM (m.in. prestiżowa nagroda ”Złote Koło”). Cechą wyróżniającą naszego autora jest ponadto jego, powiedziałbym, twardy krok, potrafi mocno stąpać po ziemi, nie chwiejąc się pod byle pustymi argumentami za czy przeciw. Za to cenię go w sposób szczególny.

Leksykon, uporządkowany jak się należy od A do Ż, zaczyna się - jak na królewską Polskę przystało - od… Krakowa. AMK był to klub krakowski, a to właśnie z nim tarnowskie ”jaskółki” rozegrały swój pierwszy (dokładnie 28 kwietnia 1957 r. w Krośnie) mecz ligowy w historii. Niebiosa widać pomogły - dla Krakusa z Tarnowa nie mogło być się inaczej. Dużo mniej ważne, że dość nisko ptaszki tarnowskie jeszcze wówczas latały (wynik 16:37, a niepokonany był tylko reprezentujący dużo później Wrocław krakowianin Bohdan Jaroszewicz). Rok później to już Kraków dostawał ciężkie baty. Leksykon tarnowski kończy się zaskakująco… wizją roku 2020, mianowicie fotograficzną prezentacją miniżużlowej drużyny dzielnych chłopców, podopiecznych Mirka Cierniaka, potencjalnych reprezentantów Tarnowa za siedem i więcej lat.

Świetne wykorzystanie marginesów kopiuje pionierski zamysł red. Wiesława Dobruszka, który w ten niekonwencjonalny sposób, alfabetycznie w swoich "Żużlowych Leksykonach Ligowych" w taki właśnie nadzwyczaj czytelny sposób przypomina wszystkich bez wyjątku uczestników ligowych sezonów, od samego początku aż do dziś.

Już nawet pobieżna lektura bogatej treściowo książki wskazuje, że żużlowy Tarnów ma się czym szczycić. Na początku Unia notowała szybkie awanse, równie szybkie spadki, a potem zmienne koleje losu kazały jej sympatykom przeważnie smakować w sportowej mizerii. Pierwszą gwiazdą drużyny błyszczącą na torach całej Polski (i nie tylko) był Zygmunt Pytka. Jego zwycięstwo niespodziewane podczas finału IMP na torze hegemona w Rybniku w 1967 roku długo śniło się pewnym siebie gospodarzom. Ale to nie był żaden przypadek, Zygmunt Pytka w tym czasie prezentował klasę światową.

Lepsze lata nadeszły pod koniec epoki PRL-u, aż nadszedł tragiczny w wymowie rok 1988, kiedy to dwaj reprezentanci Unii ulegli ciężkim kontuzjom (Bogusław Nowak i Eugeniusz Błaszak). Stery wtedy przyjmowali Janusz Łukasik, Janusz Kapustka, Andrzej Bykiewicz. Po drużynowe wicemistrzostwo Polski w roku 1994 sięgali już wychowankowie: Jacek Rempała, jego bracia Grzegorz i Tomasz Rempała, Robert Kużdżał, Mirosław Cierniak, Robert Wardzała. Odbicie ku absolutnym wyżynom w 2004 roku było zasługą możnego mecenatu "Azotów", światowych gwiazd, Gollobów i Tony’ego Rickardssona, ale i własnych młodych ”jaskółek”, ze Stanisławem Burzą i Pawłem Baranem.

Z niezliczonej ilości zdjęć, zdobiących strony "Leksykonu tarnowskiego żużla" wybrałem dwa. Pierwsze pokazuje romantyczne początki, skromne, ale pełne ciepła i beztroski lata pierwsze.

Atmosfera początków (lata 60. XX w.) w tarnowskim żużlu – fot. arch. autora książki
Atmosfera początków (lata 60. XX w.) w tarnowskim żużlu – fot. arch. autora książki

Druga fotografia prezentuje "jaskółki" zwycięskie, zespół roku 2004, zdobywcę pierwszego historycznego tytułu DMP. Przypomnę, że rok wcześniej Unia walczyła na drugim froncie. Liczyły się wówczas tylko dwa zespoły w batalii o awans. Dwumecz o pierwszeństwo na zapleczu ekstraligi w wielkim stylu wygrał RKM Rybnik na swoim dopiero co wyremontowanym, kolorowym stadionie, natomiast Unia Tarnów awansowała z drugiego miejsca. Po tym sezonie Bydgoszcz opuszczał właśnie najlepszy polski żużlowiec Tomasz Gollob. Głośno wyraził wówczas chęć startów w Rybniku. Był tylko jeden warunek: oprócz Tomasza klub musiałby zakontraktować również jego brata Jacka. Rybnik zrezygnował, Tarnów wprost przeciwnie. Efekt: duet Gollobów poprowadził zaazotowanego beniaminka na sam szczyt szczytów polskiej ekstraligi.

Zwycięski zespół Unii Tarnów AD 2004 – fot. arch. autora książki
Zwycięski zespół Unii Tarnów AD 2004 – fot. arch. autora książki

Aura, czy raczej aktywna obecność, światowej gwiazdy Tomka Golloba wykreowała nazwiska utalentowanych tarnowian, Janusza Kołodzieja i Marcina Rempały. Taka reguła w sporcie działa od zawsze - wielki mistrz zasiewa ziarno - kiełkujące niemal natychmiast, a wydające owoce przez długie lata. Oczywiście tak działają tylko osobowości ponadprzeciętne, nad wyraz silne i jednak emocjonalnie całkowicie i szczerze oddane środowisku, jak swego czasu Hans Nielsen dla Piły, Per Jonsson dla Torunia, Tommy Knudsen dla Wrocławia czy wreszcie Leigh Adams dla Unii Leszno. To nie dotyczy zawodowych "żołdaków" zmieniających kluby jak rękawiczki, bez dawania najważniejszego, czyli serducha.

Reasumując książka red. Roberta Nogi pt. "Leksykon tarnowskiego żużla" jest godna polecenia, bo bardzo dużo mówi (także między wierszami) o całym polskim żużlu, a nie tylko o wąskim wycinku speedway’a oglądanym z perspektywy galicyjskich Mościc, gdzie aktualnie na tronie zasiada aktualnie nam panujący DMP.

Stefan Smołka

Źródło artykułu: