Piotr Protasiewicz udowodnił, że po słabszych występach w ENEA Ekstralidze, wciąż jest jednym z liderów Stelmet Falubazu. - Mam nadzieję, że ten mecz jest zwiastunem czegoś lepszego. Już ostatnio w Szwecji było lepiej, później Niemcy. Mam nadzieję, że kłopoty są już za mną. Tak jak mówiłem dwa tygodnie temu: potrzebuję kilku dobrych spotkań i mam nadzieję, że ten czas nastąpił i teraz na większym spokoju będę mógł przygotowywać się do kolejnych spotkań - powiedział "PePe".
Podopieczni Rafała Dobruckiego pokaźnym zwycięstwem nad Fogo Unią Leszno zrehabilitowali się za ostatnie wpadki - przegraną przed własną publicznością z Unibaksem Toruń czy remis z Betardem Spartą Wrocław. - Potrzeba nam było takiego zwycięstwa, tym bardziej, że trudno się jedzie z pozycji rozdmuchanego, medialnego szumu dziennikarskiego pod tytułem "mistrzowie Polski". W sporcie, tym bardziej w żużlu, wynik jest nieprzewidywalny i to jest najpiękniejsze. Trzeba włożyć dużo pokory i pracy. My tak robiliśmy, ale do końca nam nie szło. Tegoroczne rozgrywki są tak wyrównane, że Leszno, które tydzień temu rozbiło Bydgoszcz różnicą 30 punktów, teraz zostało rozbite do 30 punktów. Jeden mecz nie świadczy o tym, że jest jakiś kryzys i proponowałbym uspokoić takie komentarze, bo wtedy lżej się jedzie. Ciężko pracujemy i nikt z nas się nie obija - dodał żużlowiec.
W niedzielę na zielonogórskim torze nie brakowało efektownych akcji i mijanek. Nawierzchnia była przygotowana bardzo dobrze mimo wcześniejszych opadów deszczu. - Tor był rewelacyjnie przygotowany. Uważam, że jakieś tam dziwne bronowania w ogóle nie mają sensu. Przy dobrych zawodnikach tor ma być do ścigania, taki sam przyczepny na starcie i na trasie - zakończył Protasiewicz.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!