Rok temu tuż po spotkaniu ligowym Betardu Sparty Wrocław i PGE Marmy Rzeszów środowisko żużlowe na całym świecie obiegła tragiczna wiadomość o śmierci Lee Richardsona.
Po feralnym wypadku Brytyjczyka w wyścigu 3. tamtego spotkania, stwierdzono u niego krwotok wewnętrzny i problemy z oddychaniem. "Rico" zmarł na stole operacyjnym. Miał 33 lata.
Lee Richardson zapamiętany został jako sympatyczny, wiecznie uśmiechnięty i skory do pomocy zawodnik. Cieszył się poważaniem wśród żużlowców, dziennikarzy i kibiców. Osierocił trójkę synów. Jego pogrzeb odbył się 7 czerwca w rodzinnym Hastings.
W swojej karierze sportowej reprezentował barwy siedmiu klubów w Polsce. Od 2010 roku startował w PGE Marmie Rzeszów. Do jego największych sukcesów zaliczyć można triumf w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów (Vojens 1999). W latach 2003-2006 był stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix.
Cześć jego pamięci!
Ono ciagle bije a ty jestes jego wazna i niezapomniana czescia.