Zespół Roberta Kempińskiego po porażce na własnym obiekcie z Renault Zdunek Wybrzeżem Gdańsk szybko wyciągnął wnioski i odniósł istotne zwycięstwo na trudnym terenie w Lublinie. Bohaterem spotkania z ubiegłej niedzieli był Chris Harris, który wydarł lublinianom końcowy triumf na ostatnich metrach. - To był fantastyczny wieczór. Po bardzo ciężkim spotkaniu udało nam się ostatecznie zwyciężyć. Cieszę się, że mogłem pomóc drużynie. Rozpędzałem się z wyścigu na wyścig i w ostatniej gonitwie robiłem wszystko, żeby wyjść na prowadzenie. Na szczęście wszystko się udało i wywozimy z Lublina dwa punkty - skomentował ekscytującą potyczkę "Bomber".
Po wiktorii na stadionie przy Al. Zygmuntowskich grudziądzanie nie wyobrażają sobie scenariuszu, w którym stracą kolejne punkty na własnym torze. Były uczestnik cyklu Grand Prix zapewnia, że drużyna wyciągnęła wnioski z ostatniego przegranego meczu na własnym torze z Wybrzeżem. - Mam nadzieję, że złapiemy wiatr w żagle i będziemy piąć się w górę tabeli. Nie jest najgorzej i wszystko możemy jeszcze zmienić. Nie widzę innej możliwości niż kolejna wygrana w najbliższą niedzielę z Ostrowem. Rozkręcamy się i jestem przekonany, że będziemy cieszyć się ze zwycięstwa - zapewnia Harris.
W poniedziałek na owalu w Wolverhampton odbył się finał Indywidualnych mistrzostw Wielkiej Brytanii. Bezkonkurencyjny okazał się Tai Woffinden, który zdobył pierwszy w karierze tytuł mistrza swojego kraju. Na najniższym stopniu podium stanął Harris. - W finałowym wyścigu Tai świetnie wyszedł ze startu i pewnie pomknął po zwycięstwo. Ciężko było cokolwiek zrobić na dystansie i ostatecznie muszę zadowolić się z trzeciej lokaty. Miałem ochotę na wygraną, ale "Woffy" jest obecnie w niesamowitym gazie - przyznaje zawodnik GKM-u Grudziądz.