W niedzielny wieczór Jaskółki bezproblemowo pokonały skladywegla.pl Polonię Bydgoszcz 54:36, a straniero gospodarzy dołożył do dorobku swojej drużyny siedem punktów z trzema bonusami. Do pełni szczęścia jednak jeszcze trochę brakuje. - Coś drgnęło, to dobre określenie. Jest lepiej i można powiedzieć, że te silniki jadą, ale to na pewno nie jest jeszcze to co prezentowałem rok temu. Ciężko pracuję, naprawdę nie oszczędzam się, aby wrócić do tej dawnej dyspozycji i wierzę, że niedługo to się stanie - zakomunikował.
- Używam zarówno silników z zeszłego sezonu jak i tych nowszych. Po prostu muszę się do nich dopasować. Teraz powinno być o tyle korzystniej, że w spotkaniu z bydgoszczanami w końcu był taki tor na jakim chcemy jeździć - dodał.
W najbliższej rundzie tarnowianie wybierają się na ciężki wyjazd do Zielonej Góry. W zeszłym sezonie w grodzie Bachusa padł remis, a Vaculik zaliczył w czternastej gonitwie groźnie wyglądający upadek. - Tak? Nie pamiętam (śmiech). A tak poważnie to lubię tamtejszy tor. Jak pokazuje ten rok, każdy może wygrać z każdym, nikogo nie wolno skreślać. My pojedziemy tam bojowo nastawieni mając w swoich szeregach rosyjską torpedę (Artiom Łaguta), która odpaliła - powiedział 23-latek.
Nim jednak podopieczni Marka Cieślaka pojadą mierzyć się ze Stelmet Falubazem, Vaculika czeka jeszcze wtorkowa batalia w szwedzkiej Elitserien. Ostatnio jego Elit Vetlanda dostała lanie na owalu beniaminka Ikaros Smederny Eskilstuna. - Fatalny mecz w naszym wykonaniu. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Ale tam chyba każdemu będzie niezmiernie ciężko o dobry rezultat. Wszyscy zawodnicy Smederny są świetnie spasowani do swojego obiektu -zakomunikował.
Okazja do rehabilitacji już wieczorem. Do Vetlandy przyjeżdża Indianerna Kumla. Menadżer gospodarzy Bosse Wirebrand zareagował na niemoc swojego teamu bardzo szybko powołując na to spotkanie kolegę Vaculika z Unii Tarnów - Janusza Kołodzieja. - To bardzo duże wzmocnienie. Janusz jest mega szybki i na pewno udowodni to w Szwecji. To jest zawodnik kompletny i wszędzie jedzie na wysokim poziomie - wyraził opinię.
W sobotę Vaculik zaliczył kolejny start w Grand Prix. Na Markecie Martin wywalczył sześć oczek ocierając się o najlepszą ósemkę. - Miałem trochę pecha. Jednego punkcika zabrakło, aby liczyć się w walce o półfinał. A tam wszystko zaczyna się od nowa i każdy rezultat byłby możliwy. Czuję, że wszystko powoli się rozkręca, będzie dobrze - wyjaśnił.
Martin Vaculik dla SportoweFakty.pl: Mamy rosyjską torpedę, która odpaliła!
Martin Vaculik małymi kroczkami stara się wrócić do formy z sezonu 2012. Symptomy dobrej jazdy Słowaka można było zaobserwować podczas sobotniej GP Czech w Pradze i dzień później w Enea Ekstralidze.