Tai Woffinden dotarł do Ross-on-Wye

Tai Woffinden, który wyruszył w rowerową drogę na Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff, dotarł we wtorek do miasta Ross-on-Wye.

Żużlowiec musi zmagać się z bardzo trudnymi warunkami atmosferycznymi - podczas jego podróży mocno pada deszcz. - To było bardzo ciężkie, nie będę udawał. Malvern Hills i Worcester szczególnie. Naprawdę szkoda, bo powiedziano mi, że kiedy świeci słońce, są tutaj piękne widoki. Mój przyjaciel James Dunn jest ze mną i oboje zmagamy się z trudem. Musiałem  trzykrotnie zmieniać ubranie, ponieważ było bardzo mokre. W hotelu przygotowano mi je na kolejny etap - powiedział "Tajski".

Żużlowcy nie są przystosowani do tak długotrwałych wysiłków. Woffinden daje sobie jednak wyśmienicie radę. - Jak na razie jest w porządku, potrzebowałem jednak dobrej kąpieli z lodem i rano wyruszam w dalszą drogę. W środę zmierzam do welodromu w Newport, a w godzinach popołudniowych wyruszę do Cardiff. To było bardzo trudne, ale zarazem przyjemne wyzwanie i nie mogę doczekać się jutrzejszego finiszu.

Celem zawodnika jest zebranie środków na walkę z rakiem. Choroba ta zabrała zycie m.in. jego ojca. - Sponsorzy cały czas dochodzą, a cel to 20 tysięcy funtów. Myślę, że możemy go pobić. Widziałem jak szybko z powodu nowotworu pogarszał się stan zdrowia mojego ojca 3 lata temu. Oglądanie tego było bardzo trudne dla mnie i mojej matki. Moje tegoroczne sukcesy i ten projekt dedykowane są dla mojego taty - powiedział.

"Woffy" całą zebraną kwotę przekaże brytyjskiej fundacji Cancer Research UK. Efekty inicjatywy Taia możemy na bieżąco śledzić TUTAJ.

Źródło artykułu: