Podrażnione Lwy do rewanżowej potyczki z zespołem z Wrocławia przystępowały podwójnie zmobilizowane. Gospodarze już od samego początku dyktowali warunki na torze, a zadanie ułatwiła im z pewnością absencja Taia Woffindena, który w tym sezonie jest wręcz klasą dla siebie. Jego brak z nawiązką zrekompensował jednak Nicolai Klindt, a wybornie dysponowany był również Troy Batchelor. Wspomniana dwójka uratowała punkt bonusowy dla wrocławian, bo praktycznie do połowy zawodów wszystko wskazywało na to, że w zasięgu podopiecznych Jarosława Dymka jest zdobycie pełnej puli. Szansę na to miejscowi pogrzebali w końcówce zawodów. - Taki jest żużel. Nie udało się nam zdobyć bonusu, ale walczymy dalej. Bez niego też możemy zdobywać punkty. Myślę, że cała drużyna pokazała dzisiaj na co nas stać i wywalczyliśmy sporo punktów. Zdobyłem dziesięć z bonusami, Grisza bodajże cztery. Czasem tak się zdarza, że trzeba mieć jeden słabszy dzień, by później było jeszcze lepiej - tłumaczył Emil Sajfutdinow w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
W poprzednich spotkaniach rosyjski duet był zazwyczaj motorem napędowym Lwów. Tym razem jednak role się odwróciły i szczególnie Grigorij Łaguta był cieniem samego siebie. W obliczu słabszej dyspozycji liderów ciężar zdobywania punktów wzięli na swoje barki Michael Jepsen Jensen oraz Rafał Szombierski, na którego w ostatnim czasie spadła prawdziwa fala krytyki. Sajfutdinow nie ukrywał, że oprócz problemów z dopasowaniem sprzętu doskwierało mu również zmęczenie. - Może faktycznie brakowało trochę szybkości w moich motocyklach. Do tego byłem trochę zmęczony po podróży z Cardiff, bo spałem tylko trzy godziny. Starałem się i robiłem wszystko, by zdobyć jak najwięcej punktów, ale to było wszystko, co mogłem wycisnąć. Cieszę się, że wygraliśmy - dodaje 23-latek.
Sajfutdinow w sobotni wieczór święcił swój kolejny triumf w Grand Prix. Na torze Millenium Stadium w Cardiff Rosjanin znów stanął na najwyższym stopniu podium i dzięki temu usadowił się na fotelu lidera cyklu. - Staram się wycisnąć, jak najwięcej się da. Najważniejsze, by utrzymać swoją pozycję i zdobywać jak najwięcej punktów. Później zobaczymy, co będzie - puentuje Emil Sajfutdinow.