Wojciech Dankiewicz: Coś drgnęło po ostatnich niepowodzeniach

Zespół [tag=861]składywęgla.pl Polonia Bydgoszcz[/tag] przegrał w niedzielę wyjazdowe spotkanie ze Stalą Gorzów 38:52. Menedżer przyjezdnych był jednak zadowolony z postawy swoich zawodników.

- Cieszy mnie postawa chłopaków. Coś drgnęło po tych ostatnich niepowodzeniach. Zaczęliśmy coś jechać. Ostatnie wyścigi pokazały, że potrafimy wygrywać starty. Było troszeczkę błędów w pierwszym łuku, gdzie trzeba było jechać bardzo wąsko, wręcz po trawie - podsumował występ swojej drużyny Wojciech Dankiewicz.

Wiele mówi się o atmosferze w drużynie z miasta nad Brdą. Najpierw zamieszanie związane ze zmianą na stanowisku prezesa, a potem w miejsce Jacka Woźniaka pojawił się obecny opiekun "Gryfów". Menedżer zaprzecza jednak temu, że w Polonii źle się dzieje. - Team nie rozleciał się tak, jak niektórzy myślą. Wręcz przeciwnie. Wszystko idzie w dobrym kierunku - mówił. - Dziękuję chłopakom za walkę. Trochę mieliśmy tutaj pecha. Gdyby nie defekty to ten wynik w dwumeczu oscylowałby blisko remisu - dodał.

W ekipie bydgoskiej tym razem zawiedli juniorzy, a także zawodnicy drugiej linii, czyli Hans Andersen i Mateusz Szczepaniak. Postawa tego drugiego nie jest zaskoczeniem. Po jednym zerze goście od razu zaczęli stosować za niego zmiany. Niespodziewane było jednak to, że w ramach rezerwy taktycznej za tego zawodnika pojechał właśnie "Ugly Duck", który tego dnia wygrał zaledwie jeden bieg i to przy wykluczeniu Pawła Hliba i asyście Krzysztofa Buczkowskiego. To właśnie popularny "Buczek" był liderem Polonistów, ale nie pojechał dodatkowego wyścigu. Dankiewicz nie uważa, że podjął złe decyzje. - Nie było gdzie go puścić. To my rozgrywaliśmy tutaj mecz i myślę, że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Proszę zwrócić uwagę, że rezerwy taktyczne nie wyszły nam z różnych przyczyn. Defekty na punktowanych pozycjach albo na starcie spowodowały, że wyglądało to tak, a nie inaczej - tłumaczył.

Bydgoszczanie faktycznie robili, co mogli. Mieli bardzo dobre starty, ale to nie wystarczyło. Już na wejściu w łuk gorzowianie często ich wyprzedzali. Na początku meczu nie radzili sobie najlepiej. W miarę upływu czasu nawierzchnia toru się zmieniała i przyjezdni dopasowali się, by dobrze wychodzić spod taśmy. Żużlowcy Stali Gorzów nie pozostali z tyłu i tak dobrali przełożenia, że nawiązywali wspaniałą walkę na dystansie. Na opinię o złych decyzjach taktycznych menedżer odpowiedział tajemniczo. - Mamy swoje przemyślenia. Hans też potrzebuje paru wyścigów, które go zmobilizują i pokażą mu odpowiedni kierunek - zakończył Wojciech Dankiewicz.

Komentarze (94)
avatar
smok
4.06.2013
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
DANKIEWICZ WON! 
avatar
tolki
4.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czytam tu głównie złorzeczenia i narzekania. Jakoś to zbytnio wspierające nie jest. Innych zawodników już w tym sezonie mieć nie będziemy, więc lepiej wspierać naszych zawodników i rozwijać moc Czytaj całość
dami
4.06.2013
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Dankiewicz tobie drgnęło , ale w majtkach po prostu gorzów jest dużo słabszy od torunia dlatego baty mniejsze żal mi tej drużyny i naszych kibiców ,że ten tak bardzo utytułowany klub prowadzon Czytaj całość
avatar
TOM BKS BKS BKS
4.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Dankiewicz weź się zwolnił, bo śmiechu warte jest to wszystko co opowiadasz człeku!!! Żenada i kompromitacja bydgoskiego żużla!!!!!!!!!!! I liga wita!!!!!!!!!!!!!!!! P.s Nie ma co chodzić na ci Czytaj całość
avatar
GRYFM
4.06.2013
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Wszyscy są winni włącznie z Bruskim tylko nie zawodnicy i kibice. Widzę że kredyt zaufania skończył się bardzo szybko. Tylko laik może twierdzić że mogliśmy wygrać w Gorzowie przy takiej formie Czytaj całość