Decyzja nie jest ostateczna - rozmowa z Martą Półtorak, prezes PGE Marmy Rzeszów

Komisja Orzekająca surowo ukarała klub z Rzeszowa. - Jeśli okaże się, że stając w obronie bezpieczeństwa, zostaniemy ukarani, rezygnuję ze sponsorowania żużla - mówi Marta Półtorak.

Mateusz Kędzierski: Poznaliśmy decyzje Komisji Orzekającej Ligi. Posypały się surowe kary. PGE Marma Rzeszów została ukarana kwotą pieniężną w wysokości 255 000 zł oraz przyznaniem meczowego punktu ujemnego. Jaki jest pani komentarz w tej sprawie?

Marta Półtorak: Czekamy na uzasadnienie. Szkoda, że dowiedzieliśmy się o tym z biuletynu informacyjnego. Po uzasadnieniu decyzji z pewnością będziemy się odwoływać do Trybunału i mamy takie prawo. Liczymy na to, że bezpieczeństwo na torach jest najznaczniejszą wartością.

Zapowiadała pani, że jeśli rzeszowski klub zostanie w jakikolwiek sposób ukarany, to jest pani nawet w stanie wycofać drużynę z rozgrywek. Czy nadal podtrzymuje pani te słowa? Czy kibice mogą być spokojni o los swojego zespołu i szykować się do przyjścia na stadion na niedzielny mecz z bydgoską Polonią?

- Jutro kibice mogą przyjść na stadion, dlatego że decyzja nie jest ostateczna. Natomiast jeśli okaże się, że jeżeli stając w obronie sportu żużlowego, w obronie bezpieczeństwa, zostaniemy ukarani, to mówię w tej chwili jako przedstawiciel sponsora, nie będziemy sponsorować takiej dyscypliny sportowej.

Poruszając jeszcze kwestię Nickiego Pedersena, czy wystąpi on w niedzielnym meczu, czy może pojedzie za niego Dennis Andersson, który trenował w sobotę na rzeszowskim torze.

- Przyznam szczerzę, że ta decyzja dopiero zapadnie. Dennis jest w Rzeszowie i trenował na naszym torze. Szwed przyjechał, ponieważ wokół Nickiego Pedersena pojawiało się ostatnio dużo różnych opinii. Samemu zawodnikowi (Pedersenowi - dop. red.) też nie jest łatwo, jeżeli na każdym kroku próbuje się udowodnić, że całe zło jest jakby z jego przyczyny.

Podczas tego "nieszczęsnego meczu" w Lesznie,  prezes Fogo Unii Leszno - Józef Dworakowski uważał, że przede wszystkim ze względu na Nickiego Pedersena nie podeszliście do tego spotkania (kontuzjowany nadgarstek - dop. red.).

- Nie podeszliśmy do spotkania z jednego powodu - tor w ocenie zawodników i mojej był torem niebezpiecznym. Z pewnością był nierówny na całej długości i szerokości. Nie jechaliśmy tylko i wyłącznie z tego powodu. Padła propozycja, która była później szeroko komentowana, że jeżeli ktokolwiek uważa, że to z jego przyczyny chcemy odwołać to spotkanie, to niekoniecznie Nicki musi pojechać w tym meczu.

Czy posiada pani informacje czy sędzia zawodów w Lesznie - Jerzy Najwer, komisarz i kierownik zawodów także zostali ukarani?

- Nie bardzo chciałabym się na ten temat wypowiadać. Nikt nie chce na ten temat rozmawiać.

Jak wyglądały obrady Komisji Orzekającej Ligi. Wiem, że była pani obecna podczas obrad w Bydgoszczy.

- Tak, byłam osobiście. Przykro mi, ale nie mogę zdradzić szczegółów obrad. Obrady zostały utajnione. Z naszej pozycji jako strony, uważaliśmy, że obrady powinny być jawne, natomiast padła inna decyzja organów orzekających.

Źródło artykułu: