Mecz we Wrocławiu dostarczył kibicom bez wątpienia wielu emocji. Po średnim początku nikt raczej nie spodziewał się tego, że walka o zwycięstwo będzie trwała do ostatniego wyścigu. W drużynie gości bardzo dobrze zaprezentowali się juniorzy, którzy łącznie zdobyli aż 14 punktów.
Gorzowianie jadąc do Wrocławia liczyli się z tym, że może nie być łatwo w walce o ligowe punkty. - Trener na długo przed spotkaniem zapowiadał, że to będzie ciężki mecz. Jechaliśmy tu jednak z założeniem, że wygramy i udało się. Dlatego też nie pozostaje nic innego jak tylko się cieszyć - powiedział po meczu Adrian Cyfer.
Najbardziej junior gorzowskiej Stali, który zdaniem trenera Piotra Palucha zaliczył tutaj swojego rodzaju debiut, jest zadowolony ze swojego pierwszego wyścigu. - Najważniejsze, że przełamałem tę złą passę, która była w zeszłym roku. Teraz było nieźle i myślę, że to jest dobry prognostyk na przyszłość. W ostatnim meczu miałem trochę pecha, bo zatarł mi się silnik, potem zaliczyłem upadek - stwierdził gorzowianin.
Bez wątpienia w niedzielnym meczu można było oglądać wiele wspaniałych pojedynków i "mijanek". Na uwagę zasługuje wyścig ósmy. - W drugim swoim wyścigu wyjechaliśmy na 5:1, ale pojechałem trochę za wąsko i minął mnie Zbigniew Suchecki. Myślę, że w tych zawodach starty miałem całkiem dobre, tylko popsułem swój ostatni wyścig. Źle wystartowałem i przyjechałem ostatni - powiedział podopieczny Piotra Palucha.
W trakcie meczu nie obyło się również od zmian w motocyklach. - Było trochę korekt, ale na ostatni wyścig przkombinowaliśmy ze sprzętem. To było też powodem tego, że zostałem na starcie. No ale cóż takie jest życie - zakończył junior Stali.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!