Przyjezdni prowadzili po dziewięciu wyścigach różnicą ośmiu punktów, jednak w końcówce to rzeszowianie doszli do ładu ze swoim sprzętem, poprawili wyjścia spod taśmy i ostatecznie wygrali 48:42.
- Zawody były dobre dla kibiców. Chłopaki z Rzeszowa wygrali dzięki atutowi własnego toru. Po kilku biegach dopasowali się i końcówka należała do nich - krótko podsumował niedzielne zawody w Rzeszowie Aleksandr Łoktajew.
Ukrainiec nie będzie mile wspominał swoich dwóch ostatnich wyścigów meczu w Rzeszowie. W biegu 11. "Sasza" przyjechał do mety na czwartej pozycji, a w ostatniej odsłonie dnia, na drugim okrążeniu, zrezygnował z kontynuowania jazdy i zjechał na murawę. Czy słabsza postawa wynikła z kłopotów sprzętowych? - Nie miałem żadnych problemów ze sprzętem. Wszystko było OK. Podczas ostatnich dwóch wyścigów miałem wrażenie, że coś się dzieje złego w moim silniku, ale tak naprawdę nic poważnego nie było - powiedział na koniec młody zawodnik.