Grzegorz Zengota: Wiem tyle, ile każdy kibic

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Remisem zakończył się mecz Fogo Unii Leszno z Unibaxem Toruń. Pomimo fenomenalnego początku leszczynian w Lesznie jak na razie pozostaje tylko jeden punkt.

Dopiero w ostatnim biegu rozstrzygnęły się losy spotkania pomiędzy Fogo Unią Leszno a Unibaxem Toruń. - Wszystko było praktycznie w porządku do 15 biegu. Wtedy tam w zasadzie popełniłem jeden błąd, chciałem za szybko wyjechać spod taśmy, szybciej niż chciał tego sędzia. To się później na mnie zemściło, poszedłem trochę za wysoko ze startu i Chris Holder to od razu wykorzystał. Zamknął mnie i przytrzymał przy krawężniku tak, że koledzy momentalnie uciekli po zewnętrznej. Trudno było bronić pozycji, bo byłem w niekomfortowej sytuacji. A szkoda bo była szansa, żeby zwyciężyć a dwa punkty wtedy zostałyby w Lesznie - powiedział po meczu Grzegorz Zengota.

Unibax Toruń jest w tym roku prawie niepokonany. Prawie, bo swoim koncie ma tylko jeden przegrany mecz i jeden, właśnie ten z Fogo Unią Leszno, zremisowany. - Pamiętajmy o tym, że toruńska drużyna jest w tym roku bardzo silna. Nie jest łatwo z nimi wygrywać w każdym wyścigu. Jak nie Gollob, to Miedziński albo Holder. To są nazwiska bardzo mocne w tym roku i trzeba naprawdę mocno się starać żeby zwyciężyć w biegach z ich udziałem - skomentował dyspozycję gości "Zengi".

Według Grzegorza Zengoty Unibax Toruń ma w składzie bardzo mocne nazwiska.
Według Grzegorza Zengoty Unibax Toruń ma w składzie bardzo mocne nazwiska.

Od początku leszczyńska drużyna wyraźnie przodowała na swoim owalu. Nie dawali się wyprzedzić gościom. Do 9. wyścigu, kiedy to Paweł Przedpełski do mety dowiózł pierwsze biegowe zwycięstwo torunian. - To jest właśnie pytanie co to się stało. Bo początek był udany, było widać, że to my dyktujemy warunki na torze. Czuliśmy się wyśmienicie, każdy był dopasowany na tym torze, ale w drugiej fazie zawodów gdzieś to nam uciekło. Drużyna przyjezdna z biegu na bieg zaczęła odczytywać ten tor i zmieniać przełożenia. Wychodziło im to bardzo dobrze i to zaważyło na tym, że straciliśmy te punkty. Najważniejsze jednak, że mamy jeden punkt. Nie ma się załamywać, trzeba cieszyć się tym co zdobyliśmy - próbował wytłumaczyć zaistniałą sytuację Grzegorz Zengota.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Zengota także pokazał się w tym meczu z dobrej strony. Po widowiskowych walkach przywoził do mety cenne dla swojej drużyny punkty. - Zdobyłem osiem punktów plus jakieś bonusy. Indywidualny wynik chyba nie jest tragedią. No ale mówię, szkoda tego ostatniego wyścigu.

Niedzielny mecz z pewnością był dla kibiców miłą odmianą po incydentach na meczu z PGE Marmą Rzeszów. Jak wiadomo na obie drużyny zostały nałożone wysokie kary. Jak do tej sytuacji odnosi się "Zengi"? - Co ja mogę powiedzieć, cały tydzień było to wałkowane w mediach, więc nie wiem co tu dodać. Według mnie tor nadawał się do jazdy i było widać, że można na nim bardzo ładnie jechać, równo, bez żadnych ciągnięć czy kontrowania motocykla. Jechało się fajnie, płynnie, dlatego uważam, że tor nadawał się do jazdy. Dziwna sytuacja, bo jeżeli jest ktoś winny, to zazwyczaj karę dostaje osoba winna. Komisja podjęła taką decyzję, ciężko mi to skomentować, bo się na tym zbytnio nie znam. Cały tydzień mnie nie było, nie obserwowałem tego z bliska. Mogę mówić o tym co się działo tu na meczu, a to co się działo później? Wiem tyle, ile wie każdy kibic i tyle ile wyczytałem z mediów - podsumował.

Źródło artykułu: