Polska pokonała Czechy w towarzyskim meczu w Pradze 54:18. Trener Marek Cieślak był zadowolony z tego sparingu, ale oczywiście nastroje w ekipie biało-czerwonych popsuł wypadek Adriana Miedzińskiego. - Wszyscy zawodnicy pojechali dobrze. Nie chcę nikogo wyróżniać. Nie ma się co jednak oszukiwać, rywal też nie był jakiś bardzo wymagający. Sparing był bardzo pożyteczny, ale całe dobre wrażenie popsuł ten jeden incydent z upadkiem Adriana Miedzińskiego. Zupełnie niepotrzebnie do niego doszło. Adrian mógł trochę poczekać i wyprzedzić rywala na kolejnym wirażu. Niestety, stało się. Uderzył w jego koło i mieliśmy dużo nerwów - wyjaśnia dla SportoweFakty.pl Marek Cieślak.
Sparing na Markecie miał być przetarciem dla Polaków przed lipcowym Drużynowym Pucharem Świata, który odbędzie się na tym obiekcie. Trener Marek Cieślak zabrał do Pragi praktycznie wszystkich potencjalnych kandydatów do występu w DPŚ. - Zarówno Tomasz Gollob, jak i Jarek Hampel, którzy nie błyszczeli tutaj w Grand Prix, tym razem pojechali dobrze. Wystarczy spojrzeć na punkty - wszyscy zrobili swoje. Sparing był pożyteczny. Zawodnicy wiedzą, co tutaj dzieje się z torem. Ogólnie tor jest bardzo dobry, jak to zwykle bywa w Pradze - dodał Cieślak.
Selekcjoner naszej kadry bacznie przygląda się reprezentantom Polski, by za miesiąc wystawić optymalny skład na Drużynowy Puchar Świata. - Miałem przegląd praktycznie wszystkich najlepszych. Najważniejsze, by byli cali i zdrowi, bo zadrżeliśmy wszyscy po upadku Adriana Miedzińskiego. Dobrze, że chłopakowi nic poważniejszego się nie stało. Jest przecież w wyśmienitej formie - zakończył Cieślak.
Marek Cieślak: Gdyby nie jeden incydent, byłoby idealnie
Pożyteczny sparing na tle jednak mało wymagającego rywala – tak można ocenić mecz Czechy - Polska, który w środę odbył się w Pradze. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie wypadek A.Miedzińskiego.