Każdy kto miał dostęp do motocykla - swego nie swego - miał w rękach motocyklowy atut, "buławę marszałka" w plecaku. Oczywiście nie było jeszcze wtedy wyrazistego podziału na żużlowców i innych motocyklistów, jako takich, wyczynowo uprawiających tę dyscyplinę, co współcześnie, poczynając już od początku lat 50. (koniec ery maszyn przystosowanych) jest oczywistością.
Przed wojną - posiadacz motocykla, który gdzieś tam dodatkowo udzielał się na żużlowych nawierzchniach, to nie był jeszcze bynajmniej żużlowiec, raczej motocyklista, zwany czasem nieładnie "motorzystą". Pojęcie "żużlowiec" dopiero przebijało się do potocznego obiegu, podobnie jak sam żużel zresztą, ulegający początkowo nad Wisłą angielskiej formie dirt track. W miarę oddawania kolejnych stadionów z żużlowymi bieżniami wokół piłkarskich boisk, ten rodzaj wyścigów zaczął ściągać coraz większe tłumy żądnych emocji widzów. Żużel wbijał się w świadomość, wpadał (dosłownie) w oko, za kołnierz, do dekoltów odkrytych zanadto, do ust, nosów, uszu i włosów. Tak oto żużel wywalczył sobie absolutnie niezbywalne prawo do bytu. Zanim nastał melodyjny speedway, nikt nie miał zielonego pojęcia dokąd to wszystko zmierza. Innymi słowy pytano, w którą stronę jedziemy?
Oto dlaczego m.in. pewne wątpliwości budzą indywidualni mistrzowie Polski roku 1946. Jak wiadomo, od 1947 roku, z przerwą na rok następny, gdy zaczęła się wszechwładna liga, mamy oficjalne zestawienia żużlowych mistrzów Polski. I tak rok po roku aż do dziś wiemy, kto w danym roku stanął na najwyższym stopniu podium IMP (ostatnio Tomasz Jędrzejak zaskoczył siebie i wszystkich - brawo, bo niespodzianki są solą sportu).
[nextpage]
Pozostaje dylemat jak nazywać tych pierwszych czempionów po wojnie? Czy na pewno turnieje roku 1946 tak dalece różniły się od tych z roku następnego, że nie należy ich oficjalnie uznawać w żużlowych tabelach? Sprawa jest dyskusyjna. Ktoś powie: ale tam ścigano się również na ulicach. Owszem, ale przecież nie tylko, a zatem gdyby wyłączyć te szosowe zawody, to mistrzów dirt-trackowych, czyli żużlowców wyłuskać dość prosto.
Pozostańmy przy oficjalnych faktach. Polski Związek Motocyklowy na koniec sezonu zatwierdził wyniki MP 1946. Motocyklowe Mistrzostwa Polski w kategorii sportowej podzielono na klasy według pojemności silników. I tak klasę 130 cc wygrał Stanisław Jędrzejewski - KKCiM Kraków; do 250 cc Władysław Koperniak - ŁKM Tramwajarz Łódź, przed Rudolfem Tomiczkiem - BKM Bielsko; klasę do 350 cc zdominował Jan Liwiński - WKS Legia Warszawa, za nim uplasował się niejaki Breguła - Siemianowiczanka i Tadeusz Wikaryjczyk - Gdynia. Klasę ponad 350 cc w kategorii sportowej wygrał znany po wojnie warszawianin Andrzej Żymirski - Sekcja Motorowa KS OM TUR Okęcie, za nim był Migdacz z BKM Bielsko i Zdzisław Woźniakowski z Unii Poznań. W popularnej wówczas klasie motocykli z wózkami wygrał znany mistrz tej specjalności Tadeusz Potajałło z WKS Legii Warszawa, a za nim sklasyfikowano Starnawskiego z AKS Chorzów. Gdzie dziś jest Warszawa, Poznań, Gdynia, Bielsko, Chorzów, Siemianowice?
Motocyklowe Mistrzostwa Polski w nadzwyczaj ekscytującej kategorii wyścigowej, bliższej dzisiejszemu speedway’owi przyniosły nie mniej ciekawe rozstrzygnięcia. Powtórzmy wyniki za "Sportem", podsumowującym rok 1946. W klasie do 130 cc wygrał Ludwik Draga - KS Pogoń Katowice, za nim "odwieczny" rywal i kolega zarazem Herbert Henneck, Franciszek Dziubany i Jan Henneck (miał wtedy 15 lat) - wszyscy z KKM Katowice. Za nimi Szczurkowski z Polonii Bydgoszcz (zapewne chodzi o startującego wtedy nad Brdą, ale pochodzącego z Warszawy Tadeusza Szczurowskiego). W klasie do 250 cc wygrał pochodzący z Wybrzeża Jerzy Dąbrowski - PKM Warszawa, drugi w tej klasie był Ludwik Draga, trzeci Gołębiowski - Sierakowianka Warszawa, a czwarty znany wojownik z Górnego Śląska Ludwik Fajkis - RKM Rybnik. W klasie do 350 cc zwyciężył poznański mistrz Jerzy Mieloch - reprezentujący już wtedy WKS Legię Warszawa, drugi był Maćkowski z SSM Gdynia (niewykluczone, że chodzi tu o Ryszarda Makowskiego z Gdyni) i wreszcie znakomity Krzysztof Brun (starszy brat świetnego motocyklisty Stanisława) z warszawskiego PKM. W klasie motocykli najcięższych, ponad 350 cc, wygrał Franciszek Nowacki z Motoklubu Rawicz, jeden z pionierów późniejszego Kolejarza, a za nim stanęli Stefan Sędzimir z TKM Zakopane i Grzegorz Markowski z PKS Gliwice (Tak, tak - Gliwice też nawiązały do przedwojennych, niemieckich siłą rzeczy, tradycji). Dodajmy, że do klasyfikacji mistrzostw zaliczone były Grand Prix Śląska, Bałtyku, Warszawy i Zakopanego oraz cyklicznie od lat organizowany, całkiem niezależnie zresztą od MP, Złoty Kask Poznania.
O tych m.in. faktach w styczniu 1947 roku pisał "Sport" w specjalnej "Kolumnie Motocyklowej", genialnie redagowanej przez zmarłego przed pięcioma laty legendarnego śp. inż. Władysława Pietrzaka.
Stefan Smołka
Nie było by dzisiejszego żużla bez pionierów tego przepięknego sportu.
Chwała im za to a autorowi, za pamię Czytaj całość