W wyścigu młodzieżowym pierwszy wiraż najlepiej rozegrał Patryk Dolny, jednak na drugim łuku po wewnętrznej uporał się z nim Piotr Pawlicki. Na wejściu w pierwszy łuk drugiego okrążenia junior Betardu Sparty ściął do wewnętrznej, ale nie zauważył jadącego z dużą prędkością Piotra Pawlickiego. Młodzieżowiec Betardu Sparty zahaczył o tylne koło rywala i groźnie upadł na tor.
Jakby tego było mało, w Dolnego wjechał jego kolega z pary - Patryk Malitowski. Obaj zawodnicy miejscowych długo leżeli na torze, ale po kilku minutach podnieśli się z niego o własnych siłach. Wydawało się, że obaj będą zdolni do kontynuowania zawodów, jednak "Malita" czuł się coraz gorzej i ostatecznie pojechał do szpitala na szczegółowe badania.
{"id":"","title":""}
- Od początku było widać, że leszczynianie są bardzo szybcy. Z
wysokości parku maszyn widziałem pierwszy bieg i w tym wyścigu
młodzieżowym robiłem wszystko co mogłem, żeby ich blokować, bo byli
naprawdę szybcy. Wszystko wyszło w ferworze walki. Skończyło się
pechowo, bo Patryk (Malitowski) we mnie wjechał i musiał pojechać do
szpitala. Mam nadzieję, że będzie z nim wszystko w porządku - powiedział w rozmowie z naszym portalem Patryk Dolny. - Troszkę się poobijałem, ale to norma i trzeba być na to gotowym i uodpornionym - dodał młodzieżowiec wrocławskiej ekipy, którego sędzia uznał winnym całego wydarzenia.
- Z tego co pamiętam, to Piotrek Pawlicki zabrał mi motor spod tyłka i upadając na tor starałem się jak najlepiej ułożyć, skulić, żeby nie ponadrywać ani mięśni, ani ścięgien. Jak już się turlałem, to poczułem, że albo Patryk, albo jego motocykl, we mnie uderzył - opisał feralny bieg wychowanek pilskiej Polonii. - Cieszę się, że jestem cały i mogłem dalej jechać. Szkoda Patryka - dodał.
Fogo Unia Leszno wygrała z ekipą z Dolnego Śląska 51:38 i tym samym zgarnęła całą pulę - trzy meczowe punkty. - Goście nas zdeklasowali. Jak wspomniałem, byli bardzo szybcy. Nawet ze startu nie mogliśmy się do nich podłączyć. Widziałem, że nawet Tomek Jędrzejak, który ma fenomenalne starty, nie mógł ich dogonić. Coś tam wywalczył po trasie, ale nie było różowo. Musimy dalej pracować - kontynuuje Dolny.
Co było powodem drugiej już porażki wrocławian na własnym torze? - Coś niedobrego się z nami dzieje. Tor był równy dla wszystkich. Tak naprawdę wszyscy zgłupieliśmy. Do końca nie wiedzieliśmy jak się dostosować do tego toru. Troszkę wstyd się przyznać, bo jest to nasz tor, ale nie jestem w stanie powiedzieć czy to on się zmienił, czy my. Może coś przekombinowaliśmy - zakończył młody zawodnik.