Młodzieżowiec Fogo Unii Leszno przyjechał w środę do Bydgoszczy, by wziąć
udział w zawodach Ligi juniorów. Gdyby nie błąd na ostatnim wirażu w jednym z biegów, zakończyłby turniej z kompletem punktów. - Czułem się dosyć dobrze. Przegrałem jeden bieg, z Szymonem Woźniakiem. To była moja wina. Ten tor nie był aż tak twardym, jaki wydawał się przed zawodami. Jechałem bardzo nisko na motocyklu. Później już wszystko mi pasowało. Fajny trening - mówił Piotr Pawlicki w rozmowie ze SportoweFakty.pl
Były mistrz Polski juniorów prowadził przez cały czas w wyścigu z Szymonem Woźniakiem, ale nieoczekiwanie na kilkadziesiąt metrów przed metą zaczął jechać wolniej. Dlaczego tak się stało? – To był po prostu mój błąd. Wszedłem w krawężnik, gdzie było twardo, a Szymon jechał szerzej i złapał lepszą szybkość. Minął mnie, bo był zwyczajnie lepszy w tym biegu – wytłumaczył.
Pawlicki mimo młodego wieku, ma już pewne doświadczenie na poziomie ekstraligowym. Jak zatem traktuje zawody Ligi Juniorów? - Wiadomo, że jest to jakaś różnica. Przyjeżdżając na tego typu turniej, odczuwam taki "chill-oucik", że się tak wyrażę. Mój cel to bardziej potrenowanie, sprawdzenie sprzętu. Jednak każdy chce wygrywać i z tej strony traktuję zawody poważnie. Wszyscy chcemy robić jak najwięcej punktów, ja również. Niemniej, głównie testuję silniki w zawodach młodzieżowych - przyznał zawodnik.
Niedawno junior Fogo Unii zakwalifikował się do kolejnej rundy eliminacji Grand Prix. Czy Pawlicki czuje się już teraz na siłach, by rywalizować z najlepszymi? – Czuję się na siłach, by awansować, aczkolwiek myślę, że na razie to nie mój czas. Poczekałbym z tym jeszcze jakiś czas, nie ma sensu aż tak się śpieszyć - zakończył.