Dawid Lampart: Refleksowo nie mam sobie nic do zarzucenia

W piątek kibice w Zielonej Górze byli świadkami niezwykle zaciętego spotkania. Stelmet Falubaz dopiero w ostatniej odsłonie dnia zapewnił sobie trumf w meczu (46:44).

- Szkoda takiego meczu, bo jak się przegrywa 10 punktami, to jest inaczej. Przegraliśmy dwoma i była szansa na zwycięstwo. Pewnie jest w tym moja wina, bo mogłem przywieść te dwa, trzy punkty więcej i ten wynik wyglądałby inaczej - powiedział po zawodach żużlowiec przyjezdnych - Dawid Lampart.

22-latek dobrze wychodził spod taśmy, ale na wyjściu z pierwszego łuku często był objeżdżany przez zawodników z Zielonej Góry. - Moment startowy był całkiem niezły. Brakuje mi tego wyjścia z pierwszego łuku, bo refleksowo nie mam sobie nic do zarzucenia. Może to jest kwestia dopasowania sprzętu do toru. Może ja mam za mało jazdy, bo w sumie startuję tylko w zawodach ligowych. Jak się jeździ częściej, to się jest sprytniejszym na torze. Ja niestety cały czas szukam tych startów i mam nadzieję, że jeszcze uda mi się załapać na jazdę w Szwecji czy Anglii - mówi "Lampcio".

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

W czwartek wychowanek rzeszowskich Żurawi wystartował w półfinale Indywidualnych Mistrzostw Polski w Krakowie, gdzie zajął 9. miejsce. Jak ocenił swój występ?

- Niedużo mi zabrakło, żeby awansować. W sumie były tam błędy popełnione z mojej winy na trasie, bo też prowadziłem biegi. Błędy wynikły z braku objeżdżenia i zadziorności na torze. To wszystko wyciąga się z dużej ilości jazdy. Ja próbuję nadrabiać na crossie, ale niestety żużel to nie jest cross. Cały czas dzwonię, szukam i staram się znaleźć dodatkową jazdę. Jest jak jest i trzeba się z tym pogodzić. Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej - zakończył Dawid Lampart.

Źródło artykułu: