Tomasz Lorek: Craig Boyce - australijska legenda cz. 1

Tomasz Lorek
Tomasz Lorek

Kosmicznie długi lot przez Azję, mnóstwo niewiadomych w tym równaniu, strach przed debiutem na Wyspach… I cóż za wymarzona data na rozpoczęcie brytyjskiej przygody: Fool’s Day, a więc Prima Aprilis!

- Nie miałem bladego pojęcia jak wygląda brytyjski speedway. Największym szokiem była informacja, którą otrzymałem podczas dnia otwartego dla mediów: Press and Practice day. Ponoć było aż pięciu chętnych w walce o miejsce rezerwowego w Poole! Myślałem, że mam zagwarantowane miejsce w drużynie, ale Streetie zapewnił mnie, że nawet, gdybym nie przebił się do składu "Piratów", znajdę zatrudnienie w Exeter Falcons. Byłem ogromnie zmotywowany, elegancko nawinąłem, pojechałem jak szalony po zewnętrznej i upadłem pod bandą. Komuś spodobała się ubłocona wersja Craiga i znalazłem się w składzie Poole! Powiedziano mi, że otrzymam szansę występu w pierwszych trzech meczach. Byłem w siódmym niebie – mówi Boycie.


Mecz Elite League pomiędzy Poole a Ipswich. W akcji Boycie.

Ówczesny duet promotorów Poole Pirates: Mervyn Stewkesbury i Pete Ansell bezgranicznie ufali Neilowi Streetowi, który pełnił obowiązki menedżera "Piratów". Streetie zabierał Craiga do Exeter, aby nabrał doświadczenia. W owym czasie Boycie miewał fatalne starty. - Nie wiem dlaczego nie zabierałem się spod taśmy. Byłem załamany, bo nie mogłem zdiagnozować problemu. Dopiero 9 z bonusami w barwach Exeter pozwoliło uwierzyć mi we własne siły, ale nie na długo. Jestem już tak skonstruowany, że miewam wahania emocjonalne. Jakby dobrze policzyć, to w trakcie kariery chyba ze sto razy chciałem rzucić speedway. Źle znosiłem czasy kiedy leczyłem kontuzje albo gdy byłem bez formy. Dziś moje życie wypełnia partnerka Rebecca i córeczka Molly. To moje prawdziwe skarby, ale w 1988 roku Anglia była dla mnie praktycznie nieznanym lądem – twierdzi Boycie.

Streetie przekazywał Craigowi tajemne ścieżki brytyjskiego speedwaya. Nie pozwolił mu zginąć na drugiej półkuli. Mary, małżonka Neila, dbała o każdy szczegół domowej twierdzy. Był obiad na czas, była czysta pościel, świeże owoce, wyprana odzież. Idealna sytuacja. Boycie nie mógł utonąć, bo pomocną dłoń wyciągnął do niego Steve Schofield, legenda Poole Pirates. "Schoie", jak go nazywano w Anglii, mieszka dziś w Australii, ale w czasach gdy Craig lądował na brytyjskiej ziemi, Steve mieszkał w Londynie. - Zaprzyjaźniłem się z braćmi "Lango" (Stevem i Tonym Langdonem). Pamiętam, że był taki okres kiedy obaj bracia, Ray Morton i ja byliśmy rozsiani po Peckham. Peckham, legendarny południowo – wschodni Londyn… Słynny Trigger z popularnego sitcomu BBC "Only Fools and Horses"… Kumasz tą scenę z "Fatal Extraction"? – zapytuje Craig.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×