Cegielski dla SportoweFakty.pl: Tory nie powinny być jednolite w każdym miejscu

Spotkanie Fogo Unii ze Stelmetem Falubazem dostarczyło wielu emocji i trzymało w napięciu do ostatniego biegu. Po tym meczu wiele mówi się nie tylko o jego wyniku, ale także o stanie toru.

Krzysztof Cegielski był obecny podczas spotkania w Lesznie i nie ma wątpliwości, że ten mecz dostarczył kibicom wielu emocji. W jego ocenie stan toru pozostawiał jednak wiele do życzenia, co po meczu podkreślali przedstawiciele klubu z Zielonej Góry. - Jestem już znudzony epopeją na temat torów, zwłaszcza o leszczyńskim. Od dawna powtarzam, że nie do końca zgadzam się z regulaminem, że tor na całej długości i szerokości musi posiadać jednolitą nawierzchnię. Uważam, że ten przepis wymaga doprecyzowania, bo jeśli chodzi o tory, na których ma się coś dziać, to absolutnie nie powinno być jednolitej przyczepności w każdym miejscu. Wtedy po prostu zawodnicy nie mają gdzie wyprzedzać. Niezależnie od tego, czy jest przyczepne na całym torze, czy twardo, to powinny być ścieżki po wewnętrznej lub zewnętrznej. Oczywiście ścieżki lekko różniące się reszty nawierzchni, tak by były bezpieczne. Nawiązując jednak do tego punktu regulaminu i mówiąc pół żartem, tor w Lesznie był w niedzielę do pewnego momentu na całej długości i szerokości taki sam - tak samo dziurawy. Było w niektórych miejscach niebezpiecznie. Dotyczyło to zwłaszcza wejść w łuki. Na środku łuków te miejsca też były trudne do płynnego przejazdu i zawodnicy odczuli to na własnej skórze. Szkoda, że zabiegi na torze nie poszły w dobrą stronę przed zawodami, tak jak miało to miejsce później. Od pewnego momentu zawodnicy nie mieli już wielkiego problemu z jazdą - podsumował ekspert SportoweFakty.pl.

O leszczyńskim torze mówi się po zakończeniu meczu ligowego po raz kolejny. Kibice mają z pewnością jeszcze w pamięci wydarzenia, które towarzyszyły spotkaniu pomiędzy Fogo Unią Leszno a PGE Marmą Rzeszów. Wydaje się jednak, że wtedy płynna jazda nie była wielkim problemem. W minioną niedzielę było o to zdecydowanie trudniej, ale nie przeszkodziło to zawodnikom w stworzeniu świetnego widowiska, które trzymało w napięciu do ostatniego biegu. - Ciężko mi zrozumieć tę sytuację. Gdyby jeszcze miejscowi zawodnicy jeździli na tej nawierzchni wyśmienicie, mógłbym sobie to wyjaśnić. W drużynie leszczyńskiej nie ma jednak żużlowców wybitnie jeżdżących na trudnych torach, co zresztą pokazali w trakcie meczu. Sami mieli problemy i się przewracali. Kenneth Bjerre dobrze wychodził ze startu, na trzecim czy czwartym okrążeniu jechało mu się trudniej. Brakowało takiej pewności i pewnie też trochę sił. Jego wyścigi numer cztery i pięć były już zupełnie nieudane. Nie do końca potrafię wgryźć się w myśli tych, którzy przygotowują tory również dla swoich zawodników. Oni przecież też to odczuwają na własnej skórze i sami publicznie wypowiadali się, że ten tor jest delikatnie mówiąc dość trudny - zakończył Cegielski.

Jak wiadomo, przedstawiciele leszczyńskiego klubu zajęli już stanowisko w tej sprawie i wyjaśnili, że robili wszystko, co w ich mocy, by jak najlepiej przygotować tor do zawodów. Było to jednak w ich ocenie o tyle trudne, że spotkanie w Lesznie miało status meczu zagrożonego i wykonywanie prac na torze było bardzo ograniczone.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: