Po zakończeniu spotkania w Lesznie prezes Stelmetu Falubazu Zielona Góra Marek Jankowski negatywnie ocenił sposób przygotowania toru. - Zdaję sobie sprawę, że przyjechaliśmy do regionu, w którym rosną najlepsze ziemniaki w Polsce, a wykopki trwają cały sezon, ale gdzieś tej wysokiej kultury rolniczej trochę było za dużo na torze - mówił Jankowski.
Ireneusz Igielski uważa jednak, że gospodarze zrobili wszystko, by jak najlepiej przygotować tor do rywalizacji z zielonogórskim zespołem. - Trudno mi się do czegokolwiek odnosić. Marek miał prawo tak powiedzieć, bo przecież żyjemy w wolnym kraju. Może mówić, co tylko uważa za stosowne. Ja mogę powiedzieć jedynie tyle, że tor został odebrany przed zawodami, w odpowiednim czasie. Owszem, było więcej kosmetyki, ale proszę pamiętać, że my mieliśmy spotkanie o podwyższonym ryzyku ze względu na pogodę. Mieliśmy trochę związane ręce. Z tym torem nie można było za bardzo nic w związku z tym zrobić - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Igielski.
Przypomnijmy, że zgodnie z regulaminem organizator meczu, który został zakwalifikowany jako zagrożony, nie jest uprawniony od godziny 20.00 dnia poprzedzającego dzień zawodów do przeprowadzania zawodów, treningów lub innych aktywności na torze, które mogą pogorszyć jego stan. Zobowiązany jest natomiast nie później niż do godziny 20.00 na dwa dni przed datą zawodów, do ubicia całej nawierzchni toru, aby umożliwić spływanie wody na płytę wewnątrz toru w przypadku wystąpienia opadów. Nieprzestrzeganie tych zasad może być potraktowane jako nieregulaminowe przygotowanie toru do zawodów z winy organizatora. Warto również dodać, że komisarz toru ma obowiązek przybycia na stadion na co najmniej 8 godzin przed godziną rozpoczęcia meczu lub w terminie wcześniejszym, o ile tak zadecyduje podmiot zarządzający. Od momentu przyjazdu na obiekt, na którym mają być rozgrywane zawody, ma prawo do wydawania organizatorowi wiążących poleceń w zakresie przygotowania toru do zawodów.
Spotkanie w Lesznie dostarczyło wielkich emocji sportowych. Gospodarze byli o krok od wygranej, ale wyścigi nominowane lepiej rozegrali goście. Dla przedstawicieli leszczyńskiego klubu bardzo ważną informacją poza wynikiem, była również frekwencja na trybunach. - Frekwencja na plus, poziom sportowy widowiska również. Nie brakowało w tym wszystkim napięcia, bo przecież wynik był cały czas na styku. Wszystko ważyło się do ostatniego biegu, więc zawody na pewno mogły się podobać - zakończył Igielski.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Widać kara podziałała i drugi raz już nie ruszali toru. Choć wydaje się, że tym razem nie musieli bo tor był jaki chcieli i na Czytaj całość
A w Sadzie wygrałoby Leszno, zrobili wsio zgodnie z regulaminem gdyby nie to juz Pan Stepniewski wysłalby kolejna note na 150 tyś.
A w meczu z R Czytaj całość