Marek Jankowski dla SportoweFakty.pl: Za dużo wysokiej kultury rolniczej na torze

Marek Jankowski ma duże zastrzeżenia do warunków torowych, które panowały w niedzielę w Lesznie. - Tej wysokiej kultury rolniczej trochę było za dużo na torze - powiedział prezes Stelmetu Falubazu.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski

- Wynik jest sprawiedliwy. Wydaje mi się, że oddaje to, co się działo na torze. Na pewno mniej jestem zadowolony z warunków torowych. Zdaję sobie sprawę, że przyjechaliśmy do regionu, w którym rosną najlepsze ziemniaki w Polsce, a wykopki trwają cały sezon, ale gdzieś tej wysokiej kultury rolniczej trochę było za dużo na torze - podsumował spotkanie w Lesznie Marek Jankowski.

Gościom remis zapewniła postawa trójki zawodników. Pozostała część drużyny spisała się poniżej oczekiwań. - Trzeba pamiętać, że pojechało nam trzech zawodników i że zrobili to świetnie. Patryk Dudek, Piotr Protasiewicz i Jarosław Hampel stanęli na wysokości zadania, a cała reszta nie zdobyła w zasadzie żadnych punktów. Trudno być szczęśliwym z postawy pozostałych żużlowców. Szkoda, że nie skończyło się 44:46, bo taki był plan przed biegami nominowanymi. Są dwa punkty więcej w tabeli, jeden punkt dla Leszna. Nie można wykluczyć, że jeszcze się spotkamy, bo Unia jest wysoko. Myślę, że powalczą o miejsce w play off - powiedział Jankowski.

Zielonogórzanie uważają, że leszczyński tor nie był w niedzielę przygotowany idealnie. W ich ocenie w trakcie wielu wyścigów zawodnicy mieli kłopoty z płynną jazdą. - Każdy, kto oglądał te zawody choćby w telewizji, pewnie będzie mieć problem, żeby przypomnieć sobie jakikolwiek inny mecz, kiedy równanie toru wyglądało w ten sposób. Miało one miejsce co trzy biegi. Było po biegu trzecim, szóstym, dziewiątym, a później jedenastym i trzynastym. Za każdym razem to był ten sam rytuał. Polewanie toru, jego walcowanie, równanie. Bardzo długi proceder. Te zawody wyglądałyby w przeciwnym razie dużo gorzej i mniej bezpiecznie. Coś z tym przygotowaniem było ponownie nie tak. Ktoś w tym Lesznie niczego nie nauczył się po historii, która wydarzyła się z drużyną rzeszowską i szkoda, bo to mocno wypacza przebieg zawodów. Jazda gęsiego, walka ze sobą a nie z rywalem - to nie o to chodzi w zawodach na takim poziomie. Można uznać, że u nas tor w Zielonej Górze jest zbyt łatwy, ale w Lesznie trzeba do jazdy dużej wiedzy i opanowania motocykla i sporo sił - wyjaśnia Jankowski.

Goście startowali z zastępstwem zawodnika za Andreasa Jonssona. Przed kolejnymi meczami rozważają dwa scenariusze. Szansę może otrzymać Mikkel B. Jensen. Nie można również wykluczyć, że w składzie ekipy Rafała Dobruckiego dojdzie do jeszcze jednej zmiany. - Rozważamy dwie możliwości, jeśli chodzi o mecz z Wrocławiem. Pierwsza to ZZ, a druga Mikkel B. Jensen. Jest też temat pozycji Jonasa Davidssona. Nie wątpię, że Krzysztof Jabłoński kolejne zawody pojedzie inaczej. W Lesznie w pierwszym starcie było widać potencjał, ale po tym wszystkim, co go spotkało na tym być może trochę się przestraszył i stracił energię do jazdy. W rezultacie były kolejne zera. W Zielonej Górze powinien pojechać fajne zawody. Zastanawiamy się, czy na naszym torze za Jonasa nie powinien pojechać Alex Zgardziński. Decyzja należy do Rafała Dobruckiego i Jacka Frątczaka. Do weryfikacji ma dojść po piątkowym treningu. Za szybko, żeby o tym mówić, ale to druga rzecz, którą bierzemy pod uwagę. Alex może zająć miejsce seniora, bo wiemy też, że możemy wrócić z Kamilem Adamczewskim. To był ostatni mecz zastrzeżony przez Unię Leszno. Nawet jeśli pojedziemy z nimi w play off, to takiego zastrzeżenia już nie ma. Kamil może jechać na każdej pozycji - zakończył prezes Stelmetu Falubazu Zielona Góra.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Marek Jankowski uważa, że stan toru w Lesznie pozostawiał wiele do życzenia Marek Jankowski uważa, że stan toru w Lesznie pozostawiał wiele do życzenia


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×