Jarosław Galewski: W niedzielę sprawił pan chyba sobie najlepszy z możliwych prezentów urodzinowych?
Zbigniew Suchecki: Fakt, to był całkiem niezły prezent. Urodziny urodzinami, jednak w niedzielę najważniejszy był mecz i jego wynik. Niespodzianka dla mnie najlepsza z możliwych, cieszę się z tego bardzo, ale nie nastawiałem się na to. Przed meczem różnie bywa, jest dużo emocji i człowiek nie myśli o tym, że obchodzi jakieś święto. Fajnie, że to wszystko się tak poukładało. Mój sprzęt jechał bardzo dobrze i można było dzięki temu zrobić dobry wynik. Przede wszystkim jednak wygraliśmy za trzy punkty - to cieszy najbardziej.
Wygraliście zdecydowanie, bo 58:32. Byliście tak silni czy rywal tak słaby?
- Na takie pytanie zawsze trudno odpowiedzieć. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że bardzo ciężko i solidnie trenowaliśmy przed tym meczem. Pewnie to samo robili bydgoszczanie, ale myślę, że ta spora dawka jazdy dużo nam dała. Jeździli wszyscy - obcokrajowcy, a także polscy zawodnicy. Wspólne treningi odbywały się w piątek i sobotę. Dzięki temu można było się bardzo dobrze spasować. Wydaje mi się, że stąd tak dobry wynik.
Od początku nastawialiście się na punkt bonusowy czy to przyszło z czasem, kiedy mecz się dla was bardzo dobrze układał?
- Powiem szczerze, że celem od początku była wygrana za trzy punkty. Wszyscy doskonale wiemy, jaka jest sytuacja w tabeli. Musimy zdobyć jak najwięcej punktów. W niedzielnym meczu bardzo ważne było zgarnięcie pełnej puli i to nam się udało.
Już od pewnego czasu Betard Sparta Wrocław jest uważana za największą niespodziankę tego sezonu, ale domyślam się, że to wam nie wystarcza?
- Oczywiście, że nie. Wiemy, jak obecnie wygląda sytuacja. My ten sezon zaczęliśmy bardzo dobrze. Wszystko układało się naprawdę prawidłowo. Później zaczęły się pewne problemy. Można powiedzieć, że zbiegło się to wraz z kontuzją Taia Woffindena. Wtedy uciekały nam punkty. Teraz pozbieraliśmy się na nowo i widać, że znowu jesteśmy dobrym zespołem. W trakcie meczów nasza jazda wygląda bardzo fajnie. Cieszymy się z tego niedzielnego zwycięstwa, ale jednocześnie wiemy, że przed nami bardzo trudne spotkania. Walka o to, żeby w przyszłym sezonie była Ekstraliga dla Wrocławia toczy się dalej.
Ale w tym wszystkim pewnie jest jakaś satysfakcja, że pan i koledzy zespołu zamknęliście usta tym, którzy jeszcze przed początkiem rozgrywek was zdecydowanie skreślali.
- To prawda, że byliśmy z góry skazywani na porażkę. Wiedzieliśmy jednak, że wszystkie te spekulacje nie zawsze są słuszne i mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Każdy z nas chciał zaprzeczyć temu, co się mówiło na nasz temat. Po części nam się to do tej pory udawało. Myślę, że jesteśmy dobrym zespołem. Nasza sytuacja mogła wyglądać jeszcze lepiej, gdyby nie wspomniana kontuzja Taia Woffindena. Walczymy dalej, przed nami trudne spotkania i trzeba się na nich skupić. Od początku byliśmy jednak przekonani, że mamy fajny zespół. We Wrocławiu wszyscy bardzo się lubimy i nie ma żadnych zgrzytów. Atmosfera jest świetna. To na pewno również sprzyja dobremu wynikowi.
Teraz jesteście już w pełnym składzie. Poza tym, zespół jest podbudowany wysokim zwycięstwem. Jak ocenia pan wasze szanse na utrzymanie?
- Na pewno będziemy się starać i robić wszystko, by się udało. Wszystko okaże się jednak tak naprawdę na torze. Musimy sobie wywalczyć to utrzymanie. Czeka nas trudna praca, żeby nadal było dobrze. Mam nadzieję, że podołamy temu wyzwaniu. Trzeba jechać i nie oglądać się za siebie.
[nextpage]Zrobicie co w waszej mocy, ale pewnie kątem oka będziecie też spoglądać na wyniki innych drużyn.
- Jeżeli chce się liczyć w walce, to należy liczyć na siebie. Ale to prawda, bo pewnie po każdym meczu jest tak, że wszystkie zespoły spoglądają jak wypadli inni. To całkowicie normalne. Przede wszystkim musimy się jednak skupić na sobie, bo od tego w dużej mierze to wszystko będzie zależeć. Trzeba w pierwszej kolejności patrzeć zawsze na siebie.
Dla pana ten rok jest jak na razie udany. Czy on może zmienić coś w pana karierze?
- Myślę, że już całkiem dużo się zmieniło. Inne jest podejście i wiele różnych rzeczy dotyczących kwestii sprzętowych. Tak jest zresztą co roku w przypadku wielu zawodników. Uważam, że miałem dobre mecze, ale i te słabsze również się zdarzały. Muszę pracować nad tym, żeby wyrównać poziom, które prezentuje w Ekstralidze. Przy nowych tłumikach w najwyższej klasie rozgrywkowej trudno o każdy punkt. Teraz drobne niuanse stają się naprawdę bardzo istotne. Łatwo nie jest, ale czasami wychodzi mi całkiem nieźle. Mam nadzieję, że ten sezon dojadę do końca z bardzo dobrymi wynikami. To dobrze rokowałoby na przyszłość.
Do tej pory był pan raczej zawodnikiem, który szukał swojego miejsca. To naprawdę bardzo duża niespodzianka - biorąc pod uwagę przebieg pana kariery - że znalazł je pan właśnie w ekstraligowym klubie.
- Zgadza się. Powiem szczerze, że w moim przypadku bardzo dużą rolę odgrywa sprzęt. Trzeba tego mocno pilnować i jeśli są możliwości przygotowania dobrych motocykli i później spasowania ich w trakcie treningu, to należy z tego zawsze korzystać. Do tego wszystko jest dobrze poukładane w klubie. W takiej sytuacji zawodnikowi jest lżej. Ja w tym sezonie nie mogę naprawdę na nic narzekać. Myślę, że stąd biorą się mecze, w których dobrze punktuje. Treningi, dobry sprzęt i sytuacja w klubie - to wszystko daje naprawdę niezły efekt. Teraz muszę się starać, żeby do końca sezonu notować tylko te dobre występy.
Dokonał pan przed sezonem jakieś rewolucji sprzętowej?
- Chyba jak większość zawodników najpierw zacząłem stosować rozwiązania, które były dobre w roku poprzednim. Najpierw to jakoś się sprawdzało, ale później były zmiany, inne silniki od kilku mechaników. Trochę tego sprzętu przerzuciłem. W końcu wybrałem i teraz skupiam się na tych silnikach, które mi jadą dobrze, żeby je jeszcze dopracować. W ostatnim czasie zmianą na pewno były tłumiki. Zmieniłem je przed ostatnim meczem i byłoby mi zdecydowanie łatwiej zdobywać punkty. To była ważna i dobra decyzja.
Zadomowi się pan na dłużej w Ekstralidze?
- Na pewno taki jest i byłoby fajnie, gdyby udało się go zrealizować. Muszę jechać nadal dobrze, żeby klub był ze mnie zadowolony. To jest zawsze najważniejsze - klub musi być zadowolony z zawodnika, a zawodnik z wyników, które sam osiąga. Jeśli dobrze pojadę dobrze do końca rozgrywek, to myślę, że oba warunki uda się spełnić.
A Wrocław to dobre miejsce do kontynuowania kariery?
- Jak najbardziej. To jest bardzo dobry klub i jestem zadowolony z tego, że tutaj trafiłem. Cieszę się, że tu jeżdżę. Mamy fajną atmosferę, klub jest bardzo profesjonalny i mamy wszystko, co potrzeba. Trzeba tylko ciężko pracować i poprawiać swoje wyniki. Mamy taką możliwość, bo nie musimy się zamartwiać innymi problemami. Klub jest fantastyczny i z chęcią zostałbym w nim na dłużej.
Czyli o finanse nie musi się pan również martwić?
- Oczywiście, że nie. Wszystko jest jak najbardziej poukładane. Nie mamy żadnych problemów finansowych. Klub załatwia wszystkie sprawy na bieżąco. Nic tylko jechać.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!