O wadze najbliższego starcia "żółto-niebieskich" mówiło się już od kilku tygodni. Spotkania u siebie powinny dla Stali Gorzów zakończyć się zwycięstwem, jeśli w klubie myślą o utrzymaniu się w ENEA Ekstralidze. - Jest to mecz ważny, ponieważ nie mamy pewnego miejsca, jeżeli chodzi o utrzymanie. Spotkania z Toruniem i Wrocławiem będą kluczowe - mówił Piotr Paluch.
Szkoleniowiec po znakomitym pojedynku z Unią Tarnów postanowił nie zmieniać trybu przygotowań. Co ważniejsze, będzie mógł przyjrzeć się prawie wszystkim swoim zawodnikom, co do tej pory było niespotykane. - Do tego starcia podejdziemy po podobnym cyklu treningowym, jak do meczu z Tarnowem. Odbędziemy dwa treningi w piątek i w sobotę, a dostępni, jak nigdy, będą wszyscy zawodnicy, oprócz Iversena - opowiadał trener gorzowian.
Dużą rolę odegrało przygotowanie toru podczas poprzedniego meczu. Goście nie mogli znaleźć odpowiednich przełożeń, podczas gdy gospodarze radzili sobie wyśmienicie, wygrywając biegi. Tym razem owal na Stadionie im. Edwarda Jancarza ma być przygotowany podobnie. - Myślę, że każdy spasuje się z torem, chociaż na niedzielę zapowiadane są duże upały i będzie trudno utrzymać taką wilgotność nawierzchni, jaką trzeba. Postaramy się wszystko dograć, aby było dobrze. Mecz nie jest zagrożony, padać nie będzie, a tor będzie regulaminowy, ale przy tym taki, aby sprzyjał naszym zawodnikom tak, jak było to na ostatnim spotkaniu. Zrobimy wszystko, aby ten mecz wygrać - zapowiadał "Bolo".
Starcie z "Jaskółkami" niemiło wspominać będzie Krzysztof Kasprzak, który ucierpiał w 11. wyścigu spotkania. Jakie są szanse, że zobaczymy "Kaspera" w pojedynku przeciwko "Aniołom"? - Jego występ stoi pod znakiem zapytania. Odbędzie sesję treningową i myślę, że wszystko będzie dobrze. Parę dni przerwy dobrze mu zrobi na regenerację sił po tym upadku w meczu ostatniej kolejki. Jest poobijany, ma ranę szarpaną na ręce i musi trochę odpocząć, bo dosyć solidnie uderzył. W następnym biegu zresztą pojechał, choć może nie tak, jak powinien. Znając jego charakter to wystąpi w niedzielę. Jeśli jednak nie to wtedy będziemy się zastanawiać, co dalej. Mamy plan awaryjny, ale go nie zdradzimy - powiedział tajemniczo wieloletni kapitan Stali.
W przypadku nieobecności swojego lidera "żółto-niebiescy" będą mogli sięgnąć po Zastępstwo Zawodnika lub skorzystać z usług Linusa Sundstroema. Szwed jednak także odbudowuje się po kontuzji i trudno ocenić jego formę. Sytuację 22-latka przybliżył szkoleniowiec zespołu. - Linus czuje się dobrze. Miał okazję jechać w Szwecji we wtorek, ale jednak nie wystąpił, bo nie pojechał w meczu w niedzielę, a tamtejszy trener chciał zobaczyć, jak wygląda jego jazda w naszym meczu. W piątek ma pierwsze zawody po kontuzji w Danii. Tam zobaczymy jego dyspozycję. Nie jest to liga wymagająca i z pewnością pojedzie - zapewniał trener.
Przygotowanie sprzętowe to jednak nie wszystko. Ważnym aspektem w drużynie jest przecież współpraca, a każda indywidualność ma swoją mentalność. W żużlu ważna jest także jazda parą. W tym elemencie Stal Gorzów nie radzi sobie najlepiej, a najlepszym tego przykładem jest dwójka Kasprzak - Paweł Hlib. Jak takie problemy stara się rozwiązać Piotr Paluch? - Przed meczem mówimy sobie, jakie mamy cele, jak jechać, kto ma komu pomagać, choć już wcześniej wszyscy o tym wiedzą. Może w końcu to wszystko "zatrybi". Krzysztof Kasprzak i Paweł Hlib są ambitnymi zawodnikami. Paweł popełnia jednak dużo błędów. Jeden na drugiego powinien patrzeć, a już podczas meczu z Gnieznem odbyli rozmowę i mówili: "Musimy sobie pomagać". Myślę, że powoli będzie to realizowane, ale łatwiej jest pomagać, jak się jedzie na 5:1, niż gdy się jedzie z tyłu - zauważył 34-latek.
Jak natomiast ma się "team spirit" w czasie meczu, kiedy trzeba podejmować szybkie decyzje i równie prędko działać, zmieniając przełożenia motocykla? - Po równaniu toru jest zbiórka i zawsze o ustawieniach mówi ten najlepszy zawodnik, który jest dobrze spasowany, żeby przekazał informację kolegom, ale nie zawsze to się udaje, ponieważ każdy ma inny motocykl, styl jazdy i wagę ciała. Dużo zależy od dyspozycji dnia - zdradził szkoleniowiec "Stalowców".
Na każdym kroku opiekun gorzowskiej ekipy podkreśla siłę Unibaxu Toruń. W pierwszym meczu gorzowianie przegrali na Motoarenie 36:54. O bonus będzie więc bardzo trudno, ale nie na tym skupiają się w Gorzowie. - Wszyscy się podniecają po meczu z Tarnowem i mówią, że z Toruniem będzie łatwiej. Przestrzegam, że wcale tak nie będzie. Unibax jest osłabiony kontuzjami, ale ich zawodnicy potrafią jechać. Będziemy chcieli wygrać ten mecz jak najwyższą ilością punktów. Przede wszystkim zwyciężyć, a później myśleć o ewentualnym bonusie, na który liczymy tylko tak po cichu - zakończył Piotr Paluch.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!