Tomasz Gollob znów dał lekcję Bartoszowi Zmarzlikowi?

Stal Gorzów wygrała rewanżowe spotkanie z Unibaksem Toruń 53:37. Bonus pojechał jednak do Torunia. 10 punktów dla "żółto-niebieskich" zdobył Bartosz Zmarzlik, który był jednym z liderów swojej ekipy.

Młodzieżowiec Stali Gorzów od kilku tygodni prezentuje bardzo wysoką formę i w niedzielnym spotkaniu ponownie ją potwierdził. Gorzej spisał się jedynie w biegach nr 8 i 14, kiedy to przyjeżdżał odpowiednio trzeci i czwarty. - Coś nie wyszło w moim trzecim i ostatnim wyścigu. Jak się nie wyskoczy ze startu, to jest pozamiatane - tłumaczył.

Do ciekawego starcia doszło w pierwszym z wyścigów nominowanych. Obok siebie na starcie stanęli uczeń i mistrz. Tomasz Gollob przez pięć lat swoich startów w Gorzowie był niejako mentorem Bartosza Zmarzlika. Choć sam "Chudy" temu zaprzecza, to dał małą lekcję swojemu byłemu podopiecznemu, kiedy to pokazał sędziemu, że młodzian stoi za blisko czwartego pola, które on sam zajmował. - Raz mnie sprowokowali, że musiałem się przestawić pod taśmą. Tomasz Gollob specjalnie się ustawił pod płotem, ale na przyszłość będę już wiedział, jak się zachować. Teraz jest po meczu i mówi się trudno, bo nic nie zrobimy - skomentował młodszy z braci Zmarzlików.

Cała ta sytuacja wybiła z rytmu gorzowskiego juniora i gospodarze przegrali 2:4, dzięki czemu Unibax Toruń przedłużył swoje szanse na obronę punktu bonusowego. W 15. biegu podwójnie natomiast przegrała para Krzysztof Kasprzak i Tomasz Gapiński i sprawa dodatkowego "oczka" rozstrzygnęła się na korzyść gości. Dwa punkty zostały jednak przy Śląskiej, a młodzieżowiec wyciągnął wnioski po porażce z Gollobem. - Ważne, że chociaż wygraliśmy ten mecz. Mnie strasznie zdekoncentrowało to, że musiałem się przestawić. Do tego momentu byłem skoncentrowany, ale taka sytuacja przydarzyła mi się pierwszy raz - przyznał.

Do zgarnięcia pełnej puli zabrakło naprawdę niewiele. Mimo tego drużyna Stali zaprezentowała się naprawdę dobrze. Każdy z zawodników punktuje, co daje większy luz liderom. Czy po meczu z "Aniołami" buzowała złość z powodu straconego punktu, czy też radość z rosnącej formy całego zespołu? - I jedno i drugie. Było blisko, ale jednak tak daleko do zdobycia bonusa - skwitował Zmarzlik.

Postawa całej ekipy jest niezwykle ważna w tak wyrównanych i trudnych rozgrywkach ENEA Ekstraligi. Jeździec "żółto-niebieskich" podkreśla, że głód zwycięstw w każdym z żużlowców jest ogromny. Dla wielu było to psychicznym ciężarem, czego dobrym przykładem był Gapiński. Innym brakowało sprzętu. Czy teraz wszystko jest już na dobrej drodze? - Gdy podjeżdżamy pod taśmę, to nie jest tak, że nie chcemy wygrywać. Chcemy tego wszyscy. Czasem jednemu nie wychodzi, czasem drugiemu, ale myślę, że już wszyscy poukładali te sprawy i będzie w porządku - stwierdził 18-latek.

Podczas niedzielnego spotkania we znaki mocno dawała się wysoka temperatura powietrza. Z tego powodu na nowo rozgorzała dyskusja nad nowymi tłumikami, gdyż motocyklom w kilku sytuacjach wyraźnie brakowało mocy, bądź trudno było je kontrolować. Jakie odczucia z tym związane miał żużlowiec Stali? - Mocno chłodziliśmy te silniki. Trzeba będzie je rozebrać i obejrzeć, ale jechały do końca biegu. Myślę, że nic poważnego się nie dzieje, ale jest trudno to wszystko utrzymać w dobrym stanie - zakończył Bartosz Zmarzlik.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: