Roman Povazhny: W Togliatti zawsze było świetne ściganie

Dopiero co opadły emocje związane z inauguracją cyklu indywidualnych mistrzostw Europy 2013, a już wielkimi krokami nadchodzi druga runda zmagań w ramach Speedway European Championships.

Łukasz Czechowski
Łukasz Czechowski

Obecność Romana Povazhnego w tym turnieju będzie mieć wyjątkowy wymiar.

Rosjanin jako jedyny ze stałych uczestników cyklu urodził się bowiem w mieście, w którym rozegra się 2. finał SEC. Mowa rzecz jasna o Togliatti. - Mistrzostwa Europy to fajna impreza, która małymi krokami idzie cały czas do przodu. Dla mnie to bardzo osobiste, że jeden z finałów odbędzie się w Togliatti. Tu mieszka moja mama, przyjaciele, tu chodziłem do szkoły. Obecnie przebywam w Bałakowie, ale teraz mój drugi dom jest już w Polsce, gdzie mam rodzinę. Uwielbiam Togliatti, ale na co dzień żyję w Polsce. Tamtejszy tor znam jak własną kieszeń. Spędziłem tu 12 lat i bez wątpienia były to moje najlepsze lata. Teraz czasy się zmieniły i żużel tez jest inny – wspomina z wielkim sentymentem "Ropa".

- Zawsze w Togliatti było świetne ściganie - przyznaje zawodnik. - Teraz tor nieco się zmienił i jest ścieżka, która bezwzględnie prowadzi do zwycięstwa. Mogą też tworzyć się koleiny, więc trzeba być maksymalnie skupionym na jeździe. Świetnie, że tacy zawodnicy zjada do Togliatti. Piękny stadion, komplet na trybunach na pewno będzie nam sprzyjać na torze - uważa Roman Povazhny.

Organizatorzy IME są uradowani faktem, że udało się obrać kierunek wschodni dla cyklu, w którym wyłoniony zostanie mistrz Starego Kontynentu. – To był dla nas jeden z celów priorytetowych. Cieszymy się, że jeden z finałów rozegra się właśnie w Rosji. Naszym zdaniem to powiew świeżości, którego niewątpliwie potrzeba żużlowi – powiedział Jan Konikiewicz  z firmy One Sport.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×