SEC: Olsenowi puszczają nerwy? Organizatorzy mistrzostw Europy zdziwieni słowami Duńczyka

Ole Olsen umniejsza rangę SEC i twierdzi, że ta impreza nie może konkurować z cyklem Grand Prix, bo zawodnicy startują w niej tylko dla zarobku. Co na to przedstawiciele firmy One Sport?

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski

Wybitny przed laty żużlowiec i twórca cyklu Grand Prix Ole Olsen powiedział w rozmowie z Przeglądem Sportowym, że SEC nie stanowi żadnej konkurencji dla zawodów o tytuł indywidualnego mistrza świata, którymi zarządza firma BSI. - W europejskim czempionacie jest tylko kilku czołowych żużlowców, którzy zdecydowali się na start z powodu pieniędzy. Nicki Pedersen i Tomasz Gollob biorą udział w tych zawodach nie dlatego, że mogą zdobyć tytuł, ale ze względu na dobry zarobek - powiedział w rozmowie z Przeglądem Sportowym Olsen.

Co ciekawe, Duńczyk w dalszej części rozmowy podkreślił, że nie ogląda zawodów SEC, bo nie jest nimi zainteresowany. Trudno więc powiedzieć, na jakiej podstawie wyciąga wnioski dotyczące rangi tej imprezy. Olsen nie potrafił również odnieść się do tego, jaką oglądalność ma cykl Grand Prix w porównaniu do Indywidualnych Mistrzostw Europy transmitowanych przez stację Eurosport. - Trochę jesteśmy zdziwieni tak gwałtowną reakcją Ole Olsena, z którym jeszcze w marcu byliśmy w bezpośrednim kontakcie i jego wypowiedzi były nacechowane zupełnie inaczej. Mamy nawet te maile w swoich skrzynkach odbiorczych, więc wygląda to co najmniej zabawnie, patrząc wstecz. Wówczas myśleliśmy, że SEC i SGP mogą bezkolizyjnie egzystować na rynku międzynarodowych imprez żużlowych, wspólnie budując rozpoznawalność zawodników, popularność dyscypliny. Jak widać, pomyliliśmy się. Konsekwentnie będziemy jednak robić swoje, spotkaliśmy w tym roku już wielu "przyjaciół' na swojej drodze, ale na chłodno podchodzimy do tego typu wypowiedzi i zachowań, nie wyrządzamy nikomu krzywdy, więc mam wrażenie, że możemy dalej realizować swoje cele. Mamy poparcie zawodników, a to w tej chwili jest dla nas najważniejsze - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jan Konikiewicz z firmy One Sport.

Organizatorzy SEC nie zamierzają sobie jednak robić wiele ze słów Olsena i chcą skupić się nad dalszym rozwojem cyklu, który w najbliższą sobotę zawita do Rosji. - Po raz kolejny widać, że osobom związanym ściśle z cyklem Grand Prix w niektórych sytuacjach puszczają nerwy. Ole Olsen powiedział jakiś czas temu, że cykl GP jest doskonały i nie widzi powodu by ulepszać coś, co jest tak świetne. Tego typu oceny są subiektywne i Duńczyk ma do nich prawo. Ja uważam inaczej, pozostali ludzie tworzący SEC myślę również, choć nie chciałbym wypowiadać się za nich - i tak już wiele osób ma problemy podczas zawodów organizowanych przez BSI. Nie sądzę, by tak potężny twór jakim jest BSI miał nam czego zazdrościć, ale ich zachowanie jednoznacznie wskazuje na to, że mają problem z tym, że ktoś chce rozwoju dyscypliny. Mam nadzieję, że skoro nie ma się co obawiać cyklu SEC, to działacze związani z SGP przestaną zaciekle lobbować w FIM-ie na temat delegalizacji naszej imprezy w przyszłych sezonach - wyjaśnia Konikiewicz.

Przedstawiciel firmy One Sport uważa, że organizatorów Grand Prix i ludzi związanych z tym cyklem mogły rozdrażnić pytania o oglądalność GP w porównaniu z SEC. - Wszyscy dobrze wiemy, że jest to pięta achillesowa cyklu GP - zasięg medialny. Nie wypada mi komentować słów Ole Olsena, bo jestem dużo młodszy od niego, zachowajmy pewne kanony kultury we wzajemnych kontaktach, bo nasze drogi na pewno jeszcze nieraz się spotkają i dla wszystkich lepiej będzie, jeśli będzie można się porozumieć, a nie zwalczać. My jak dotąd nie zrobiliśmy nic przeciwko cyklowi Grand Prix, więc tak naprawdę mamy tu ruch jednokierunkowy. Może Pan Olsen kiedyś przełączy na naszą imprezę, tak jak zrobiło to kilkadziesiąt tysięcy Duńczyków podczas zawodów w Gdańsku - tłumaczy przedstawiciel One Sport.

Organizatorzy SEC podkreślają również, że ich celem nie jest tworzenie konkurencji dla cyklu Grand Prix, ale rozwój żużla i podkreślenie pozycji Polski na światowej mapie speedwaya. - Nie chcemy skupiać się na byciu "konkurencją" GP. Robimy co w naszej mocy, by stworzyć produkt atrakcyjny dla kibiców, sponsorów, samych zawodników. To ogromne przedsięwzięcie, jesteśmy dopiero na starcie, powoli wdrażamy kolejne elementy tak, by ta układanka ostatecznie była czymś godnym podziwu, również dla wszystkich Polaków - że mamy swoją imprezę, swój cykl, który przyciąga miliony przed telewizory i tysiące kibiców na stadiony w całej Europie, głównie tam, gdzie imprez światowej rangi dotychczas nie było. Wkładamy w to całe serce i siły, poświęcamy dla SEC nawet swoje życie prywatne. To trochę jak z wychowywaniem dziecka, przyglądamy się jak się rozwija, stawia pierwsze kroki, a zmęczenie jak na razie wynagradza satysfakcja, bo na pewno nie zyski finansowe. Zależy nam na tym, by wokół projektu zjednoczyło się całe polskie środowisko żużlowe - jesteśmy potęgą w tym sporcie, mamy najsilniejszą ligę na świecie, cykl GP w znacznej mierze utrzymywany jest z pieniędzy polskich miast i sponsorów. Wszyscy mamy okazję tworzyć polski produkt, który powinien podkreślić naszą pozycję w światowym speedwayu, tak jak nakazuje logika - zakończył Jan Konikiewicz.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Bez problemów na granicy? Wszystkie motocykle na SEC do Togliatti pojadą przez... Toruń

Oglądaj TAURON SEC tylko w TVP Sport

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×