Nie jestem usatysfakcjonowana decyzją Trybunału - rozmowa z Martą Półtorak, prezes PGE Marmy Rzeszów

Z Martą Półtorak rozmawialiśmy głównie o sobotniej rundzie Grand Prix na długim torze w Rzeszowie. Prezes PGE Marmy skomentowała także orzeczenie Trybunału PZM w sprawie "meczu" w Lesznie.

Mateusz Kędzierski: Za nami pierwsze Grand Prix na długim torze w Polsce, w Rzeszowie. Impreza udana - byliśmy świadkami wielkich emocji na torze. Kibice, którzy zdecydowali się obejrzeć te zawody na żywo na pewno tego nie żałują.

Marta Półtorak: Też tak mi się wydaje. Wszyscy, którzy byli tutaj obecni podkreślają, że była to bardzo fajna, udana impreza. Na torze dużo mijanek i było to coś innego, bo w każdym biegu startowało pięciu zawodników. Na początku miałam problemy z wpisywaniem wyników w programie, bo tu nagle pojawiają się cztery punkty za wygraną (uśmiech). Szybko weszliśmy w rytm i później było tylko dobrze. Cieszą także słowa Tomka Lorka, który powiedział, że jest zachwycony. Zawody bardzo mu się podobały i wręcz twierdzi, że to ściganie było bardziej emocjonujące, aniżeli speedway tradycyjny. Niektórzy zawodnicy byli w Polsce pierwszy raz. Wielu z nich startowało także po raz pierwszy na tak krótkim-długim torze. Sporo osób podchodziło do mnie z ekip zawodników i dziękowało. Przedstawiciele FIM podkreślali wielokrotnie, że są zachwyceni organizacją i całą infrastrukturą.

Tego typu zawody nie mogłyby się odbyć gdyby nie pomoc ze strony miasta oraz innych sponsorów.

- Oczywiście. Uzyskaliśmy pomoc od miasta, od marszałka województwa podkarpackiego. Jak zawsze firma Marma Polskie Folie, która jest niezawodna i niesie na swoich barkach ciężar finansowania tego typu imprez. Wszystkim bardzo dziękuję, także tym, którzy pracowali przy tych zawodach - całej ekipie, bo bez zaangażowania kilkudziesięciu ludzi te zawody nie mogłyby się odbyć. To duże przedsięwzięcie organizacyjne i myślę, że takie przetarcie przed finałem Mistrzostw Europy.

Zawody na długim torze oglądała pani po raz pierwszy i jak widać spodobało się. Wszyscy liczą, że Grand Prix na długim torze zawita do Rzeszowa także w następnych latach.

- Mam nadzieję, że zyskamy poparcie władz miasta, województwa i Rzeszów stanie się w Polsce stolicą długiego toru. Mamy Sanok, który jest polską stolicą ice speedwaya, także jest duże pole do popisu jeśli chodzi o zawody na długim torze. Żużlowcy inaczej podchodzą do takich turniejów. W Rzeszowie czuli się świetnie. Zarówno Joonas (Kylmaekorpi), jak i Cameron (Woodward) przyjechali po prostu do domu.

I bez nich te zawody nie odbyłyby się, bo przede wszystkim to oni wyszli z inicjatywą zorganizowania Grand Prix na długim torze właśnie w Rzeszowie.

- Zdecydowanie tak. Był to w szczególności pomysł Joonasa. Chciał bardzo żeby te zawody odbyły się w Polsce, w Rzeszowie.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Chciałbym jeszcze poruszyć kwestie PGE Marmy Rzeszów w rozgrywkach ENEA Ekstraligi. Niedawno Trybunał Polskiego Związku Motorowego zmniejszył karę nałożoną na rzeszowską drużynę za feralny "mecz" w Lesznie. Czy odczuła pani ulgę? Jak wiadomo, kara została zmniejszona o 210 tys. złotych oraz przywrócono PGE Marmie punkt meczowy, który w końcowym rozrachunku może okazać się niezwykle ważny.

- Jeżeli chodzi o decyzję Trybunału, to nie jestem usatysfakcjonowana. Oczywiście czekamy na uzasadnienie tej decyzji. Jest to naturalnie ostateczne orzeczenie. W tej chwili nie chciałabym tego komentować. Nie tego się spodziewaliśmy.

Na pewno jest pani zawiedziona tym, że Trybunał nie zweryfikował wyniku meczu derbowego w Tarnowie. Po zawodach domagała się pani walkowera za złamanie przez gospodarzy regulaminu - zbyt długa przerwa w zawodach spowodowana awarią polewaczek.

- (uśmiech) Regulamin w pewnych kwestiach jasno się wypowiada.

Skrót meczu Unia - PGE Marma, źródło: Enea Ekstraklasa/x-news

{"id":"","title":""}

W czwartek PGE Marma podejmie Stelmet Falubaz. Będzie to kluczowy mecz dla pani drużyny, mecz który można nazwać mianem "być, albo nie być". Z kolei w niedzielę spotkanie w Bydgoszczy z Polonią, która ma wystąpić w składzie z Gregiem Hancockiem. Tam o punkty będzie niezwykle trudno, stąd rzeszowianie muszą zrobić wszystko, aby wygrać na swoim torze z ekipą z Zielonej Góry. Łatwo nie będzie.

- Ten sezon pokazał, że nie jest łatwo. Tradycyjnie mieliśmy kontuzje w zespole. Odkąd pamiętam, to te kontuzje nas dziesiątkują. Każde spotkanie w Ekstralidze w tym roku jest trudne, a te dwa ostatnie będą bardzo trudne. Te mecze decydują o tym, czy pozostaniemy w Ekstralidze, czy będziemy musieli się z tą Ekstraligą pożegnać. Ta drużyna miała walczyć o coś więcej, miała być w play-offach.

Po raz kolejny na przeszkodzie w uzyskaniu awansu do rundy finałowej stanęły przeciwności losu?

- Myślę, że w głównej mierze. Plus oczywiście pewne sprawy związane z poszczególnymi meczami. Nie chciałbym się wypowiadać na te tematy, natomiast nie mieliśmy łatwo.

Czy na ten moment może pani zadeklarować, że zostanie na kolejny sezon z drużyną i nadal będzie wykonywać obowiązki prezesa klubu oraz głównego sponsora?

- Nie chcę w tym momencie składać żadnych deklaracji. Na pewno ten sezon jesteśmy z drużyną. Z pewnością, niezależnie od tego co się stanie, to do końca sezonu jesteśmy. Natomiast za wcześnie jest jeszcze rozmawiać o tym, co będzie w przyszłości. Czekamy na uzasadnienie Trybunału, czekamy na rozwiązanie pewnych sytuacji i zobaczymy co będzie dalej.

Źródło artykułu: