Piotr Protasiewicz w spotkaniu przeciwko PGE Marmie Rzeszów zdobył 11 punktów. Co ciekawe, zawodnika Stelmet Falubazu Zielona Góra martwi obecna sytuacja w tabeli drużyny z Podkarpacia. - Taki jest już sport. Jedni się cieszą, a drudzy martwią. Trzymam kciuki za tą drużynę. Niech wygrają w Bydgoszczy i się utrzymają - przyznaje Protasiewicz.
W ostatnim czasie wiele mówiło się nt. spekulowania ligową tabelą. Kapitan zielonogórskiego zespołu twierdzi jednak, że nic podobnego nie ma miejsca w sporcie żużlowym. - Każdy mecz jest inny i nie ma co kalkulować. W każdym spotkaniu trzeba dać z siebie wszystko, co pokazał chociażby Andreas Jonsson w pojedynku z Rzeszowem. Ten sport jest naprawdę nieprzewidywalny i gdybyśmy kalkulowali, czy lepiej wypaść na tych, czy na innych, to ostatecznie mogłoby nas to zgubić. Teraz nastawiamy się na mecz z Częstochową, która ostatnio wydaje się być w dobrej formie. Dlatego stale robimy swoje i jedziemy do przodu. Nigdy nie słyszałem, że można jakiś mecz odpuścić, by w jakikolwiek sposób z tego skorzystać - twierdzi 38-latek.
Zespół Stelmet Falubazu Zielona Góra zakończy rundę zasadniczą na pierwszej, bądź drugiej pozycji w ligowej tabeli. Awans do fazy play-off, to dodatkowe cztery mecze dla każdej z drużyn. A czy sam zawodnik stawia przed sobą jakieś indiwidualne cele na koniec sezonu ? - Nie zostało mi już dużo zawodów, nie licząc tych spotkań ligowych. Priorytetem jest Falubaz i jak najlepsze występy w fazie play-off. Co prawda mam jeszcze w zanadrzu finał IMP, który rozegrany zostanie na torze w Tarnowie, ale to odległa perspektywa i jak na razie o tym nie myślę - zakończył sympatyczny "PePe".
Lecz życzę pozostania w ekstralidze Sparcie. Ponieważ z niczego zrobili drużynę, która walczy do końca. A Rzeszów sam sobie jest winn Czytaj całość