Tai Woffinden zajął trzecie miejsce w Grand Prix Łotwy. Zdobyte 15 punktów - przy skromnym dorobku Emila Sajfutdinowa - pozwoliło Brytyjczykowi awansować na pierwsze miejsce w klasyfikacji przejściowej cyklu. - Fajnie, że jestem liderem. To miłe uczucie, ale ja jeszcze niczego w tym sezonie nie wygrałem. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Na początku mierzyłem w czołową ósemkę. Później pojawiła się szansa na medal, a teraz na tytuł mistrzowski. Na razie jednak nie ma się czym podniecać. Do końca sezonu jeszcze trzy rundy i wiele się może zdarzyć - ocenił po zawodach w Daugavpils Woffinden.
Jeszcze przed Grand Prix w Terenzano "Tajski" tracił do Emila Sajfutdinowa 13 punktów. Wystarczyły dwie rundy, by doszło do zmiany lidera. - Do tej pory to ja goniłem Emila i udało się go bardzo szybko dopaść, bo wiele wydarzyło się w dwóch ostatnich turniejach. Teraz jestem ja liderem, ale za 2 tygodnie znów może być nim Emil. Teraz to on mnie goni - dodał Brytyjczyk.
Dla Woffindena to pierwszy raz w karierze, kiedy przewodzi cyklowi Grand Prix. - Naprawdę nic się nie zmieniło. Jestem taki sam, jak przed turniejem w Daugavpils. Nadal staram się robić swoje i nie myśleć o tym, na co mam szansę. Walka trwa nadal. Będę walczył w ostatnich trzech rundach, ale te trzy punkty przewagi nad Emilem jeszcze nic nie znaczy - kończy niespodziewany, aczkolwiek w pełni zasłużony lider cyklu SGP.
Z Daugavpils dla SportoweFakty.pl
Maciej Kmiecik