- To była bez wątpienia dobra niedziela. My awansowaliśmy do play off, a Wrocław zachował Ekstraligę. Cieszę się niezmiernie, bo miejsce tego miasta jest wśród najlepszych drużyn w kraju. Bardziej jednak jestem zadowolony z naszej postawy, z tego, że wygraliśmy z Unibaksem i osiągnęliśmy swój cel. Pragnęliśmy tej czwórki, wszyscy o niej marzyliśmy. Teraz nie pozostaje nam nic innego jak walczyć dalej - zakomunikował 22-letni jeździec.
Podczas potyczki przeciwko Unibaksowi Toruń (50:40) były mistrz świata juniorów był najskuteczniejszym zawodnikiem w szeregach gospodarzy. Z wyłączeniem ostatniego meczu przeciwko Betardowi Sparcie, przez kilka wcześniejszych spotkań tak różowo nie było. Maciek miał kłopoty ze zdobywaniem punktów na swoim torze. - Każde zawody są inne. Czasami większa bądź mniejsza ilość wody robi różnicę i trzeba non stop pilnować zmiany przełożeń. Akurat z Unibaksem od początku mniej więcej dobrze trafiliśmy. Tylko po pierwszym wyścigu nastąpiła delikatna korekta, a później było już tylko lepiej - zdradził.
W odróżnieniu do poprzedniego sezonu, awans między grono półfinalistów niemal do ostatniej chwili wisiał na włosku. Mimo to w żadnym momencie sezonu regularnego drużyna Jaskółek nie odczuwała zwątpienia czy też zrezygnowania. - Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, ponieważ każdy w trakcie trwania tych rozgrywek miał gorsze i lepsze momenty. Były wzloty i upadki. Nie było na pewno łatwo, runda zasadnicza dała nam w kość, ale zapominamy o tym. Przed nami nowy rozdział, na którym trzeba się skupić i jechać jak najlepiej - wyjaśnił żużlowiec biało-niebieskich.
W półfinale podopieczni trenera Marka Cieślaka pojadą ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra. Co ciekawe tylko z liderem po fazie zasadniczej biało-niebiescy mają korzystny bilans dwumeczu. Z Dospel CKM-em Włókniarzem Częstochowa padł idealny remis, a z ekipą z Torunia polegli z kretesem. - Nie ma co patrzeć wstecz i wspominać wyniki w pierwszych rund. Teraz równie dobrze może przyjechać do nas Falubaz i zwyciężyć taką ilością punktów z jaką my ich odprawiliśmy. To jest sport. Nie będzie łatwo, ale nie możemy patrzeć z kim rywalizujemy - powiedział.
Już wieczorem na torze Piratów w angielskim Poole odbędzie się finał tegorocznych eliminacji do przyszłorocznego cyklu Grand Prix. O jedno z trzech miejsc gwarantujących stałe uczestnictwo w zmaganiach o indywidualne mistrzostw świata 2014 powalczy właśnie reprezentant tarnowskich Jaskółek. Atutem nie do przecenienia dla Polaka może być to, że na co dzień w Elite League ściga się właśnie przy Wimborne Road. - Moim celem jest awans do Grand Prix. Chyba z resztą każdego zawodnika, który wystartuje w Poole. Na pewno dam z siebie wszystko, a co ma być to będzie - uciął krótko.
Wielu zawodników po jednym doskonałym sezonie awansuje do Grand Prix, bądź prezentuje się na tyle korzystnie, że zyskuje uznanie w oczach ludzi, którzy zarządzają tym cyklem i przyznają stałe dzikie karty na dany rok. W tej drugiej opcji znalazł się ostatnio Martin Vaculik, który jako rezerwowy w 2012 roku przebojem wdarł się do światowej czołówki. W tym natomiast po otrzymaniu zaproszenia jego aspiracje zostały mocno zweryfikowane i Słowak jest cieniem zawodnika sprzed kilku miesięcy. Marek Cieślak, który widzi co wyprawia Vaculik w lidze - mówi wprost, że jemu akurat GP nie posłużyło. Czy patrząc na kolegę z tarnowskiej ekipy Magic nie ma obaw, że jego ewentualna historia może potoczyć się podobnie? - Ja nazywam się Maciej Janowski, a nie Martin Vaculik. Każdy może powiedzieć inaczej, ale ja chcę po prostu spróbować, zobaczyć czy już teraz pasuję do tej bajki. Po to jeżdżę, żeby stawać się coraz lepszym i realizować swoje cele. Nie interesuje mnie tak naprawdę jak ktoś mówi, czy dam radę czy nie. Jeżeli już się tam dostanę będę pracował, aby pokazać się tam jak najlepiej - przedstawił oględnie.
Po sezonie 2013 Janowskiemu kończy się umowa z Unią Tarnów. Dwa lata, które spędził w małopolskim klubie nie były jednak czasem straconym. Dlatego też nie ma nic przeciwko, aby tę współpracę kontynuować. - Kończy mi się kontrakt, ale mam nadzieję, że wkrótce usiądziemy do rozmów na temat przyszłego roku. Oczywiście Unia Tarnów ma pierwszeństwo jeśli chodzi o te rozmowy. Na razie jednak skupmy się na tym co zostało do ugrania w tych rozgrywkach. Mamy cztery mecze więcej więc swoją uwagę najpierw skierujmy na jazdę, a potem na ewentualne dywagacje o umowach - zakończył.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!