Młodzieżowcami tylko wychowankowie? Krzysztof Cegielski: Ten pomysł rodzi wiele pytań

Do pomysłu, aby młodzieżowcami mogli być tylko wychowankowie, z dystansem podchodzi Krzysztof Cegielski. - Możemy doprowadzić do sytuacji, która będzie gorsza od tej, jaką mamy obecnie - ostrzega.

W tym artykule dowiesz się o:

Pomysł, jaki ogłosił w środę przewodniczący GKSŻ, Piotr Szymański, miałby wejść w życie od 2015 roku. Zdaniem Krzysztofa Cegielskiego, kolejne ograniczenie nie służyłoby ani klubom, ani młodym zawodnikom. - Tak naprawdę niewiele jeszcze na ten temat wiemy. Same ogłoszenie, że na pozycjach juniorów będą mogli jeździć tylko wychowankowie to trochę za mało. Najważniejsze są w tej całej sprawie szczegóły, a one obawiam się jeszcze nie są określone. Nie wiem czemu miałby służyć ten pomysł. Można sobie zadać pytanie, czy kluby będzie stać na to, aby stworzyć nagle dużą grupę zawodników, z których mogliby wychowankowie startować. Problemem jest to, że niektóre kluby nie szkolą zawodników w takiej ilości jakby się chciało, tylko kontraktują zawodników z innych drużyn. Rynek juniorów nie jest jednak moim zdaniem wcale taki mały. Po wprowadzeniu tego ograniczenia problem zbyt małego szkolenia nie zostanie rozwiązany. Jeśli jest to w ogóle jakikolwiek problem. Powstanie rynek transferowy jeszcze przed tym, jak zawodnicy będą zdawać licencje. Kluby będą walczyć o 14-15-laktów. To dopiero byłby koszmarny scenariusz. Mamy przykłady z przeszłości, gdy walczono o tak młodych zawodników i nie wyglądało to zbyt przyjemnie. Tym chłopcom, którzy mają po kilkanaście lat, na pewno to nie służy. W tym wieku jeszcze niczego nie pokazali, tylko są dobrze zapowiadającymi się szkółkowiczami. Możemy doprowadzić do tego, że zacznie się podkupywanie chłopaków i ich rodziców jeszcze przed zdaniem licencji. Właśnie do tego tym pomysłem doprowadzimy - wyjaśnił ekspert SportoweFakty.pl.

Zdaniem Krzysztofa Cegielskiego, wprowadzenie tego rozwiązania byłoby krzywdzące dla młodych żużlowców, którzy nie mieszczą się w składach swoich macierzystych klubów. W takim przypadku, nie mogliby oni udawać się nawet na wypożyczenie.- Pytanie też, co zrobimy z tymi zawodnikami, którzy zdadzą licencję w jednym klubie, ale nie będą jeździć na tyle dobrze, żeby załapać się do pierwszego składu. Nie będą wtedy mogli nigdzie startować. Myślę, że obecnie jest wiele takich przykładów, że zawodnicy jeżdżą dobrze, ale w swoich ekstraligowych drużynach nie mają miejsca i jeżdżą w I czy II-ligowych klubach. Tam właśnie się rozwijają, zarówno dla pożytku swojego, jak i pożytku klubu, który ich wychował. Ten pomysł kłóci się poza tym z wolnością zawodników. Rozumiem, że w momencie, gdy zawodnik zda licencję w innym klubie, w żadnym stopniu nie będzie mógł startować gdzie indziej, póki nie skończy wieku juniora. Powinno się tu zostawić dowolność. Jeżeli klub z zawodnikiem podpiszą kontrakt na pięć lat, a zdarzają się takie sytuacje, to jest to obustronna wola rodziców czy zawodnika, a jeśli zdecydują wspólnie, że zawodnik odejdzie po roku czy dwóch, to tak też się dzieje. Myślę, że już w tej chwili mamy pewne uregulowania, które pozwalają zdecydowanie zwrócić koszty wychowania zawodników. Mamy przykłady z ostatnich dwóch lat, gdzie juniorzy odchodzili z jednego klubu do innego i ten nowy musiał płacić pierwszemu dosyć dużą sumę pieniędzy za jego wyszkolenie - dodał.

- Powstanie rynek transferowy jeszcze przed tym, jak zawodnicy będą zdawać licencje. Kluby będą walczyć o 14-15-laktów - ostrzega Cegielski
- Powstanie rynek transferowy jeszcze przed tym, jak zawodnicy będą zdawać licencje. Kluby będą walczyć o 14-15-laktów - ostrzega Cegielski

Krzysztof Cegielski zdaje sobie sprawę, że entuzjastów pomysłu przedstawionego przez Piotra Szymańskiego z pewnością nie zabraknie. - Jeśli to ma doprowadzić do tego, żeby kluby szkoliły zawodników, to moim zdaniem nie jest to najlepszy pomysł. Nie wiem jak same kluby na to zareagują. Na pierwszy rzut oka może wygląda to zdaniem niektórych pozytywnie. Jeździmy samymi wychowankami i tyle. Tak jak powiedziałem, są jednak pytania, na które odpowiedzi jak na razie nie ma. Nie możemy przywiązywać jakiegoś zawodnika do klubu, jeśli sam klub będzie chciał, żeby on jeździł gdzie indziej. Myślę, że ciężko będzie wprowadzić to w życie. Możemy doprowadzić do jeszcze większych problemów oraz niesnasek. Znamy przecież z przeszłości sytuacje, że zawodnik przed zdaniem licencji potrafił zmienić dwa czy trzy kluby. Młodzi zawodnicy powinni być trzymani z daleka od jakichś kwestii finansowych, takich jak podkupywanie, przekupywanie, negocjowanie kontraktów. Oni powinni w tym czasie bawić się żużlem, a nie myśleć o tym, gdzie będą spędzać najbliższe lata swojej kariery i ile będą zarabiać - podkreślił ekspert naszego portalu.

Międzynarodowe zawody żużlowe są nadal zdominowane przez zawodników z naszego kraju. Nie warto zatem ulepszać czegoś, co od lat stoi na wysokim poziomie. - Wszyscy myślimy o tym, że wypadałoby szkolić więcej zawodników, że to szkolenie w klubach wyglądało kiedyś inaczej. Było kilkudziesięciu chłopaków, jeżdżących na wielu motocyklach. Myślę jednak, że klubów w tej chwili nie stać na to, by stworzyć tak wielkie szkółki i wcale się temu nie dziwię. Czasy są inne i należy działać tak jak pozwala sytuacja danego klubu. Myślę, że różnych zawodów okręgowych, których kiedyś było wiele, też nie przywrócimy i nikomu nie możemy nakazać, by kilkunastu, czy kilkudziesięciu chłopaków klub utrzymywał. Nie widzę też powodów, by tak było. Może gdybyśmy przestali sobie radzić w imprezach seniorskich międzynarodowych, takich jak Puchar Świata i przestali zdobywać medale, to moglibyśmy o jakichś strategicznych zmianach myśleć. Jest jednak wręcz odwrotnie, bo od dobrych kilku lat to raczej my rządzimy i dzielimy. A to się dzieje w związku z tym, że coraz większa ilość polskich zawodników jeździ znakomicie. Wynika to też z tego, że doskonale spisują się wciąż nasi juniorzy. Zarówno pokolenie Protasiewicza, Dadosa, Dobruckiego, Ułamka zdobywało medale w mistrzostwach świata juniorów, jak i pokolenie, w którym ja się wychowałem odnosiło sukcesy. Z kolejnymi pokoleniami było podobnie i jest tak do dziś. W ubiegłym roku w cyklu Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów mieliśmy chyba połowę stawki polskich młodzieżowców. Nie widzę zatem powodów do narzekań, jeśli chodzi o poziom reprezentowany przez polskich juniorów. Praktycznie w każdym klubie ekstraligowym w tej chwili są młodzieżowcy na poziomie światowym - zapewnił.

- Młodzi zawodnicy powinni być trzymani z daleka od jakichś kwestii finansowych, takich jak podkupywanie, przekupywanie, negocjowanie kontraktów - przekonuje ekspert naszego portalu
- Młodzi zawodnicy powinni być trzymani z daleka od jakichś kwestii finansowych, takich jak podkupywanie, przekupywanie, negocjowanie kontraktów - przekonuje ekspert naszego portalu

W opinii naszego eksperta, przepisy, które obowiązują w Polsce obecnie, są jak najbardziej wystarczające. - Myślę, że wymóg, startowania polskich zawodników pod numerami 6,7, 14 i 15 po prostu się sprawdza. W Drużynowych Mistrzostwach Europy do lat 19 zdobywamy złoto i inne kraje nam po prostu zazdroszczą. Wydaje mi się, że możemy przesadzić z regulacjami, które mogą nie do końca w życiu się sprawdzić. Rozmawiałem już na ten temat z niektórymi władzami żużlowymi i wiem, że ten temat będzie jeszcze głośno dyskutowany. Jakieś impulsy i działanie do szkolenia młodzieży mogą się pojawić, ale nie może być to robione za wszelką cenę, bo możemy doprowadzić do sytuacji, która będzie gorsza od tej, jaką mamy obecnie - podsumował Cegielski.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: