To, co w niedzielne popołudnie wydarzyło się na SGP Arenie Częstochowa przejdzie do historii. Torunianie długo umiejętnie bronili ośmiopunktowej przewagi i przed biegami nominowanymi wydawało się, że tylko kataklizm może pozbawić ich awansu do wielkiego finału. Tym bardziej, że w ostatniej gonitwie do boju posłany został nieomylny dotąd w szeregach Aniołów Darcy Ward. Tymczasem, Lwy wspięły się na wyżyny swoich możliwości. Najpierw w czternastym biegu przepiękną szarżą do Artura Czai dołączył Grigorij Łaguta, a w piętnastym po tym, jak wykluczony został Tomasz Gollob, Australijczyka umiejętnie przyblokował Michael Jepsen Jensen, co umożliwiło Rune Holcie przedarcie się na drugą lokatę. Na ostatnim okrążeniu szczęście uśmiechnęło się jednak do przyjezdnych, gdy Norwegowi z polskim paszportem posłuszeństwa odmówił motocykl i to goście mogli świętować awans do finału.
- To było piekielnie ciężkie spotkanie. Zdawaliśmy sobie sprawę przyjeżdżając tutaj, że możemy przegrać. W ostatnim biegu sytuacja zmieniała się diametralnie, ale taki jest speedway. Czasem potrzebne jest szczęście, które nam akurat sprzyjało. Cieszę się bardzo ze swojej postawy. Straciłem tylko jeden punkt i naprawdę mam powody do zadowolenia - mówił w rozmowie ze SportoweFakty.pl, zdecydowany lider wśród Aniołów, Darcy Ward.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Całemu dwumeczowi towarzyszyła ogromna presji i otoczka. Nie od dziś wiadomo, że kibice obu zespołów nie pałają do siebie zbytnią sympatią, a atmosferę zaogniły jeszcze kontrowersyjne decyzje z pierwszego spotkania rozegranego w Toruniu. Pękający w szwach częstochowski obiekt rozjuszył dodatkowo sędzia Marek Wojaczek, który już na początku spotkania pokazał Rafałowi Szombierskiemu czerwoną kartkę, tym samym wykluczając go do końca meczu. - Kibice obu drużyn są w dużym konflikcie i da się to odczuć. Tutejsi fani spisują się naprawdę świetnie. Cały czas są razem z drużyną i głośno dopingują. Naprawdę miło się tutaj przyjeżdża i to wszystko ogląda - komplementował Ward częstochowską publikę.
Anioły o złoto rywalizować będą ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra. Zielonogórzanie z nawiązką odrobili czteropunktową stratę z Tarnowa i zameldowali się w finale. Kangur przyznał, że wolałby spotkać się w decydującej rozgrywce z Jaskółkami. - Wolałbym jechać przeciwko drużynie z Tarnowa, ale spodziewamy się, że to Zielona Góra będzie w finale. Być może nie jest to szczęśliwe rozwiązanie, ale odjechaliśmy z nimi dobre mecze. Falubaz to jednak bardzo mocny i wymagający przeciwnik - puentuje Darcy Ward.
Żużlowy kalendarz ścienny na rok 2014 dostępny w sprzedaży ONLINE! Polecamy wszystkim kibicom!