- W ostatnich tygodniach trenowałem kilka razy w Ostrowie i myślałem, że nic mnie nie może zaskoczyć. Nawierzchnia toru podczas zawodów nieco się różniła, bo było przyczepniej. Zamieszałem się trochę z przełożeniami, całe zawody jechałem na jednym motocyklu. Dopiero na dwa ostatnie biegi poszliśmy w dobrą stronę z przełożeniami - mówi żużlowiec PGE Marmy Rzeszów.
20-latek zwycięstwo odniósł w najważniejszym wyścigu niedzielnego wieczoru, który był poświęcony pamięci Rifa Saitgariejewa. - Cieszę się, że wygrałem ten bieg. Rif Saitgariejew był mocno związany z moimi wujami Andrzejem i Janem Garcarkami. Mógł liczyć na ich pomoc. Było trochę więcej adrenaliny. Do tej pory chyba młodzieżowiec nie wygrał takiego biegu. Chciałem się z jak najlepszej strony pokazać przed ostrowską publicznością - mówi Łukasz Sówka.
Po rozegraniu tego biegu zgasły światła, a kibice zapalili świeczki ku pamięci żużlowca z Rosji, który zginął w 1996 roku po wypadku na ostrowskim torze. - Zrobiło to na mnie duże wrażenie. Same zawody i ich otoczka były bardzo dobrze zorganizowane - chwali nasz rozmówca.
Powoli sezon 2013 zmierza ku końcowi, ale przed wychowankiem Klubu Motorowego Ostrów co najmniej jeszcze 4 imprezy w ciągu najbliższego miesiąca. - Najpierw jadę do Gorican, gdzie będę rezerwowym w turnieju Indywidualnych Mistrzostw Europy. Rezerwowym będę także na kolejnym turnieju w Rzeszowie. Potem czekają mnie jeszcze starty w Łańcuchu Herbowym w Ostrowie i Memoriale Eugeniusza Nazimka w Rzeszowie. Do tego będę się starał jak najczęściej trenować w Ostrowie. Mimo, że sezon się kończy, ja chcę cały czas nabierać kolejnych doświadczeń - zakończył Sówka.