Ten sezon nie był najlepszy - rozmowa z Przemysławem Pawlickim, kapitanem Fogo Unii

Leszczynianie liczyli na to, że po utracie Jarosława Hampela rolę lidera zespołu przejmie Przemysław Pawlicki. Jak przyznaje kapitan Fogo Unii, zarówno jemu, jak i drużynie przeszkodziły kontuzje.

Michał Wachowski: Mówi się wiele na temat tego, że Unia Leszno dokona zmian w składzie. Czy ty, jako kapitan, uważasz, że rzeczywiście są one potrzebne?

Przemysław Pawlicki: Wszyscy widzieliśmy, że w tym sezonie kontuzje pokrzyżowały nam w dużym stopniu plany. Gdyby nie one, to raczej na pewno bylibyśmy w play-offach. Wypadli Tobiasz Musielak i Fredrik Lindgren, a na dwa ostatnie mecze także ja się wykruszyłem. Było tego sporo, ale mimo tych osłabień i tak niemalże znaleźliśmy się w pierwszej czwórce.

Pewnie, że byłoby dobrze, gdybyśmy przed nowym sezonem się wzmocnili. Nie jest jednak o to łatwo, bo jak wiadomo, z formą zawodników czasem różnie bywa. Jeśli byśmy trafili z jakimś wzmocnieniem, to na pewno taka osoba by się nam przydała.

Jak podsumowałbyś ten sezon? Życia na pewno nie ułatwiały ci kontuzje. Przez jedną z nich straciłeś kluczowe mecze Ekstraligi i Challenge Grand Prix.

- Sezon w moim wykonaniu rzeczywiście nie był najlepszy. Gdy wszystko zaczęło iść w dobrym kierunku, to złapałem kontuzję obojczyka. Wiem, że w kolejnym roku może być lepiej, dlatego postaram się jak najlepiej przepracować zimę. Myślę głównie o tym, by jak najszybciej wykurować się z tych wszystkich kontuzji, które mi w ostatnich miesiącach doskwierały. Zaczynałem sezon z bólem nogi, potem uraz mi się jeszcze odnowił, a gdy przestałem myśleć o bólu, przytrafiła się kontuzja obojczyka.

Wiele mówi się o tym, że Unia Leszno potrzebuje w swoim składzie lidera, ale być może to ty przejmiesz tę rolę w przyszłym sezonie?

- To był mój cel i chciałem, by było tak już w tym sezonie. Będę robić wszystko, by w najbliższych latach zasłużyć na miano takiego lidera. Chciałbym się sprawdzić w tej roli i chcę do tego dążyć jako kapitan tego zespołu. Wiadomo, że różnie bywa i nie można niczego do końca przewidzieć. Gdybym nie wchodził w ten ostatni sezon z kontuzją, to moje wyniki też mogłyby być lepsze.

Unię Leszno czeka wybór nowego prezesa. Czy bez względu na to, jak zmieni się zarząd, ty i twój brat - Piotr, zostaniecie w klubie?

- Na razie o żadnych zmianach klubowych nie myślałem. Mam ważny kontrakt z Unią i trzeba jedynie przedłużyć go o kolejny rok. Chciałbym zostać w Lesznie i dalej jeździć w tym klubie, więc myślę, że nic w tej sprawie nie ulegnie w najbliższej przyszłości zmianie.

- Mam ważny kontrakt z Unią i trzeba jedynie przedłużyć go o kolejny rok - podkreślił Przemysław Pawlicki
- Mam ważny kontrakt z Unią i trzeba jedynie przedłużyć go o kolejny rok - podkreślił Przemysław Pawlicki

Coraz więcej mówi się o tym, że drużynę opuści Fredrik Lindgren, który nie ma kontraktu na przyszły sezon. Chyba zgodzisz się ze stwierdzeniem, że można było oczekiwać od niego więcej.

- Zarząd, zatrudniając Fredrika, wiedział, że w poprzednim sezonie też nie pojechał za dobrze. Liczono na to, że w Lesznie się odbuduje i odnajdzie swoją formę. Były mecze, kiedy zaprezentował się udanie, ale były też takie, kiedy pojechał po prostu słabo. To wszystko się jednak równoważyło, bo jak jeden zawodnik jechał gorzej, to drugiemu szło za to lepiej. Wynik końcowy nie był zły, a gdyby nie kontuzje, o których mówiłem, to zespół mógłby być jeszcze wyżej w tabeli.

To pokazuje, że aby osiągnąć sukces, trzeba mieć także trochę szczęścia. Waszą drużynę prześladował zamiast tego pech.

- Tak, ale taki jest sport. Myślę, że każdy zespół odczuwa kontuzje. Widać było to choćby po Toruniu, bo gdy nie mógł jechać Chris Holder, to ta drużyna zaczęła przegrywać mecze, głównie na wyjazdach. My takiego lidera jak Unibax nie mieliśmy, ale wypadł Tobiasz Musielak, który był naszym podstawowym juniorem. Mieliśmy zresztą taki zespół, gdzie aby osiągnąć dobry wynik, nikt nie mógł się wykruszyć. W końcówce sezonu stało się inaczej i byliśmy niestety mocno osłabieni. Myślę, że mimo iż nie awansowaliśmy do play-offów, to i tak zrobiliśmy w tym sezonie dużo. Kolejny rok powinien być w naszym wykonaniu jeszcze lepszy niż obecny.

Potwierdzasz tym samym to, co mówił wcześniej Grzegorz Zengota. Wszystko, co najlepsze, jest jeszcze przed wami.

- Tak, jesteśmy młodzi, zbieramy doświadczenie i cały czas się w zasadzie uczymy. Myślę, że istotne jest też to, że drużyna opiera się głównie na polskich zawodnikach. Dobrze się rozumiemy i myślę, że parę naprawdę fajnych lat jest wciąż przed nami. Mamy perspektywy na to, by w najbliższej przyszłości awansować do play-offów i odnosić sukcesy.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: