Kiedy 1 listopada znów zapalę znicz na grobie Jana Łyczywka powrócą nie tylko wspomnienia kilku lat współpracy, ale także pytanie, gdzie dziś byłby ostrowski żużel i jak potoczyłyby się jego losy, gdyby nie tragedia, jaka rozegrała się 29 stycznia 2009 roku w miejscowości Świeca, niedaleko Odolanowa.
Jan Łyczywek bez wątpienia przeszedł do historii ostrowskiego żużla. To za jego prezesury Klub Motorowy miał największy w dziejach miejscowego speedwaya budżet, organizował wspaniałe imprezy, które oglądały komplety publiczności. To za czasów Jana Łyczywka ostrowski żużel pukał - niestety bezskutecznie - do bram ekstraligi.
Po śmierci działacza ostrowski klub popadł w długi i stoczył się na dno. Klub Motorowy upadł, ale na szczęścia żużel w grodzie nad Ołokiem przetrwał. To, co dobre obecnie dzieje się w ŻKS Ostrovia zaczyna przypominać czasy, gdy KM-em zarządzał Łyczywek i jego współpracownicy. - To był człowiek z ogromną wizją. Miał marzenia i nie bał się ich realizować. Potrafił sobie zjednywać ludzi. Nie kto inny, tylko Jan Łyczywek przyciągnął mnie z powrotem do ostrowskiego żużla - przyznaje Jan Garcarek.
- Byłem pełen podziwu dla zaangażowania Jana Łyczywka w działalność na rzecz ostrowskiego żużla. Wyciągał go przecież praktycznie z otchłani, a zbudował świetnie zarządzany i stabilny finansowo klub. To przecież za jego czasów odbywały się Turnieje o Łańcuch Herbowy w obsadzie godnej Grand Prix. To Jan Łyczywek przyczynił się w dużej mierze do modernizacji Stadionu Miejskiego, do wybudowania trybuny głównej i sztucznego oświetlenia. To za jego prezesury odbyła się największa impreza żużlowa w Ostrowie, czyli finał IMŚJ - podkreśla Jan Garcarek.
Niby nie ma na świeci ludzi niezastąpionych. Być może tak, choć historia ostrowskiego żużla pokazała, że nie jest tak łatwo znaleźć drugiego takiego pasjonata i wizjonera z marzeniami, które potrafił urzeczywistniać Jan Łyczywek...
Może gdzieś tam daleko spełniają się Pana marzenia ............