Skandaliczna decyzja FIM o SEC zostanie utrzymana? Tak może wyglądać cykl SEC bez gwiazd SGP

Martin Vaculik, Janusz Kołodziej, Grigorij Łaguta, Thomas H. Jonasson czy Adrian Miedziński – w obliczu zakazu startu w SEC uczestnikom SGP wymienieni żużlowcy mogliby walczyć o tytuł mistrza Europy.

W tym artykule dowiesz się o:

Do 17 listopada ma zapaść ostateczna decyzja odnośnie startu zawodników z SGP w cyklu SEC. FIM jednak dał jasno do zrozumienia, że nie widzi sensu startu najlepszych żużlowców w rywalizacji o tytuł mistrza Europy. Polski organizator SEC, firma One Sport czeka na decyzję FIM. - Pozostaje nam czekać na finalne i oficjalne rozstrzygnięcia, które zapadną bez naszego udziału. Nie mamy na to większego wpływu, poza kolejnymi listami wysyłanymi do FIM-Europe, nie możemy w tej chwili nic więcej zrobić. Zostaliśmy poinformowani o rozwiązaniach, jakie zostaną zastosowane, teraz można jedynie czekać na ich potwierdzenie i uprawomocnienie w odpowiednich regulaminach sportowych FIM-Europe. Konsultujemy się z prawnikami odnośnie naszych umów, bo na pewno nic nie zostanie bez reakcji z naszej strony. Jest jednak zdecydowanie za wcześnie by mówić o szczegółach - mówił niedawno na naszych łamach Jan Konikiewicz z One Sport.

Również żużlowcy krytykują decyzję FIM, ale jednocześnie przyznają, że jeśli zostaną postawieni pod ścianą, będą zmuszeni wybrać starty w SGP. - Dopóki nie ma kolizji terminów, można te imprezy pogodzić - uważa Nicki Pedersen. Duńczyk, który ma zapewniony start w SEC oraz w SGP w 2014 roku nie kryje jednak, że jeśli będzie musiał wybierać, postawi na rywalizację o tytuł mistrza świata. - Moją ambicją jest ponownie zdobycie tytułu mistrza świata. Gdybym został zmuszony do dokonania takiego wyboru, musiałbym postawić na cykl Grand Prix - wyjaśniał na naszych łamach Pedersen.
 
Jeśli nic się nie zmieni i FIM podtrzyma absurdalny zakaz startu w SEC stałym uczestnikom cyklu SGP, warto może się zastanowić, czy nowatorski pomysł polskiej firmy mógłby funkcjonować nadal w innej postaci. Szkoda byłoby, gdyby pogłoski o tym, że formuła SEC upadnie bez największych gwiazd z Grand Prix potwierdziłyby się. Postanowiliśmy sprawdzić, czy udałoby się uzbierać 15 żużlowców spoza cyklu zarządzanego przez BSI, którzy gwarantowaliby wysoki poziom rywalizacji oraz emocje dla kibiców.

W Grand Prix nie jeżdżą wszyscy najlepsi żużlowcy świata i mało było sezonów, w których faktycznie 15 topowych zawodników uczestniczyła w cyklu. Swego czasu w kapitalnej formie był Janusz Kołodziej, a akurat w tym sezonie nie ścigał się w SGP. W 2012 roku Niels Kristian Iversen  mógłby - być może - walczyć o jeden z medali IMŚ, ale nie jeździł w SGP. Podobnych przypadków było co najmniej kilka w 19-letniej historii wyłaniania mistrza świata poprzez cykl turniejów SGP.

Nikt mi nie powie, że Martin Smolinski czy Fredrik Lindgren - przy całym szacunku dla tych żużlowców - są lepszymi riderami niż Grigorij Łaguta, jego młodszy brat Artiom Łaguta czy Janusz Kołodziej w formie z 2013 roku. Chociażby te trzy nazwiska pokazują, że w SGP wcale nie jeździ cała śmietanka najlepszych żużlowców świata.

W SEC w 2013 roku także brakowało kilku topowych żużlowców, a ścigało się przecież wielu takich, którzy albo starty w SGP mają już za sobą albo mogą tylko pomarzyć o tym, by kiedyś ścigać się w cyklu zarządzanym przez BSI. W imprezie organizowanej przez One Sport startował natomiast bogaty przekrój narodowości żużlowej. W SGP mamy przedstawicieli zaledwie kilku nacji, choć geograficznie wykracza on poza Europę. Cykl SEC można zrobić z udziałem naprawdę większej liczby reprezentantów, spoza listy krajów, które mają najwięcej żużlowców czyli Polski, Danii, Szwecji czy Wielkiej Brytanii.

Martin Vaculik został historycznym mistrzem Europy wyłanianym w nowej formule SEC
Martin Vaculik został historycznym mistrzem Europy wyłanianym w nowej formule SEC

Może zatem lepszym rozwiązaniem niż kwalifikacje do finałów SEC jest przyznanie tylko stałych dzikich kart piętnastce ciekawych, zdolnych, perspektywicznych oraz widowiskowo jeżdżących zawodnikom, którzy nie zakwalifikowali się do SGP 2014 lub nie zostali uwzględnieni przy przydzielaniu stałych zaproszeń? Pomysł kontrowersyjny, ale w obliczu tej całej nagonki na cykl SEC i próbie zniszczenia go w zarodku, być może wart przemyślenia.
[nextpage]Kto zatem mógłby zostać zaproszony do rywalizacji o tytuł mistrza Europy? Przede wszystkim obrońca tytułu Martin Vaculik. Do tego mamy brązowego medalistę z tego sezonu Grigorija Łagutę. Warto byłoby w SEC zobaczyć także jego młodszego brata, Artioma (pod warunkiem, że utrzyma formę z sezonu 2013). Pod tym samym warunkiem o tytuł mistrza Starego Kontynentu mógłby rywalizować z powodzeniem aktualny indywidualny mistrz Polski, Janusz Kołodziej, jak również mistrz świata juniorów, Patryk Dudek. Przetarcie w SEC ma już Maciej Janowski i bynajmniej nie był w tym gronie statystą. W SGP nie chcą póki co Adriana Miedzińskiego, zwycięzcy Grand Prix w Toruniu. Mamy przecież jeszcze także braci Pawlickich, którzy poziomu SEC by z pewnością nie obniżyli.

Cały czas do bram SGP puka Michael Jepsen Jensen. Były mistrz świata juniorów i zwycięzca jednej z rund Grand Prix w Vojens poziomu SEC z pewnością by nie zaniżył. Można by się także zastanowić także nad jego trochę starszym rodakiem, Peterem Kildemandem, który czyni systematyczne postępy i kto wie, czy kiedyś nie zawita do grona czołowej piętnastki żużlowców globu.

Oprócz braci Łagutów warto postawić na jeźdźców ze Wschodu. Naturalnym kandydatem do SEC wydawałby się Łotysz, Andrzej Lebiediew, wicemistrz Europy juniorów i czołowy junior świata. Dla Ukraińców nobilitacją byłaby szansa dana Aleksandrowi Łoktajewowi. Wstydu na pewno by nie przyniósł.

Przed rokiem - jeszcze w starej formule - mistrzem Europy został Czech Ales Dryml. Jako rezerwowy starszy z braci ścigał się w tym roku w SGP, ale bez większego skutku. Lepiej jednak idzie mu w europejskim czempionacie. Jest przecież także jego młody rodak Vaclav Milik, uważany za przyszłość speedwaya u naszych południowych sąsiadów.

Pierwsza edycja cyklu SEC w nowej formule okazała się strzałem w dziesiątkę. Szkoda, by była jednocześnie ostatnią...
Pierwsza edycja cyklu SEC w nowej formule okazała się strzałem w dziesiątkę. Szkoda, by była jednocześnie ostatnią...

Są również Szwedzi: Thomas H. Jonasson, którego rozwój zastopowały kontuzje. Młody gniewny szwedzkiego speedwaya marzy jednak o startach w SGP, a drogę do nich mógłby rozpocząć od SEC. Jest także chimeryczny Antonio Lindbaeck, który potrafił wygrywać turnieje Grand Prix, ale równie dobrze kolekcjonować w nich przysłowiowe "olimpiady". Nie ma co się obrażać na Brytyjczyków, choć grają poniżej pasa. W cyklu SEC mógłby startować nieobliczalny Chris Harris, który przecież jest tylko pierwszym rezerwowym SGP.

Jak widać, dałoby się uzbierać całkiem ciekawą piętnastkę żużlowców, z którymi SEC nie byłby drugim SGP, ale także interesującymi zawodami. Wiem, że Vaculik, Łagutowie i Kołodziej, to nie tak medialne nazwiska jak Nicki Pedersen, Tomasz Gollob, Jarosław Hampel czy Tai Woffinden. Lepiej jednak, żeby może spróbować zrobić doświadczalny SEC w stawce mocnej, ale z konieczności bez żużlowców SGP niż miałby ten świetny pomysł Polaków upaść przez niezrozumiałą politykę FIM i niezdrowe układy panujące w speedwayu.

A co Wy myślicie o formule SEC 2014 z zaproszonymi stałymi uczestnikami, których przykładowe nazwiska wymieniliśmy w powyższym tekście? Czy takie zawody mogą być również ciekawe? Kto jeszcze mógłby Waszym zdaniem startować w SEC? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.

Źródło artykułu: