Ofensywa kontraktowa w Tarnowie rozpoczęta. Martin Vaculik podpisał jako pierwszy

Martin Vaculik złożył w czwartek podpis pod kontraktem w Tarnowie. Słowak zdecydował się pozostać w drużynie Jaskółek i będzie to dla niego już piąty sezon w ekipie trzykrotnego mistrza Polski.

Zawodnika urodzonego w Żarnowicy kusiło kilka klubów. Jak mówił sam zainteresowany, pierwszeństwo w rozmowach miał jednak zespół z Tarnowa. Włodarze klubu z Mościc uznali, że Martin Vaculik jest na tyle integralną częścią zespołu, że nie można z niego rezygnować. - Zatrzymanie Martina, dla którego będzie to piąty sezon w Tarnowie było jednym z naszych priorytetów. Mimo iż poprzedni sezon nie był dla niego zbyt udany, wierzymy że może wrócić do dyspozycji z sezonu 2012. Martin wie gdzie i jakie błędy popełnił. Ma całą zimę aby wyciągnąć z nich wnioski - powiedział Łukasz Izak, rzecznik prasowy ŻSSA.

Lepszą postawę w ligowych rozgrywkach Martina Vaculika zapewnić ma większa ilość czasu poświęconego na treningi, a mniej na podróże związane z Grand Prix. - Na pewno potrzebuje dużo spokoju aby odpowiednio przygotować się do spotkań w Tarnowie. Przez starty w Grand Prix nie mógł trenować na naszym torze, co niestety przekładało się na wynik jego i drużyny. Jest nadal bardzo młodym zawodnikiem, który jest dobrze wyszkolony techniczne i w którym drzemie na pewno wielki potencjał - dodał Łukasz Izak.

Dla Vaculika będzie to już piąty sezon w Tarnowie
Dla Vaculika będzie to już piąty sezon w Tarnowie

Podobne zdanie w tym temacie ma sam żużlowiec. - Weszło Grand Prix, a zarazem na moje barki spadła duża odpowiedzialność. Doszło ponad dziesięć trudnych turniejów. Nie poradziłem sobie z tym wszystkim, z presją, którą sam na siebie narzuciłem. Nie miałem czasu trenować. Przykładowo w sezonie 2012 uczestniczyłem w piętnastu treningach, w tych rozgrywkach były dwa. Nie znałem silników, na których jechałem. Wszystko układało się źle. Jedno wpływało na drugie i domek z kart się sypał. Po trosze była to wina silników. W środku sezon zmieniłem jednostki napędowe. Jeśli ktoś jest z jednym tunerem przez trzy, cztery lata, a potem go zmieni, to jest to zupełnie inna praca, zupełnie inne ustawienia. Ale ta zmiana była konieczna, bo to co było wcześniej wyraźnie już nie działało. Na torze nie zajmowałem czwartej pozycji tylko czterdziestą czwartą. Wydaje mi się, że wyszło mi to na dobre. Można to było zaobserwować podczas ostatniego turnieju finałowego SEC w Rzeszowie. Był czas, aby odbyć praktyki na torze i potem wszystko ułożyło się bardzo fajnie. Z logistyką nie było problemów. Kłopot był z tym, aby zaraz po turnieju GP gnać przez pół Europy na spotkanie ligowe. Okazało się, że potrzebuję jeszcze parę lat, aby dojrzeć do tego poziomu - wyznał Martin Vaculik.

"Vacul" został w klubie z Tarnowa. W Szwecji jednak musiał zmienić pracodawcę. - Cały czas uwielbiam klub z Vetlandy, to jest bardzo profesjonalny klub. Są tam mega super działacze. Tam był inny problem, nazywa się KSM. Nie miałem co prawda jakiejś bardzo wysokiej średniej, ale nie zmieściłem się z nią w koncepcji budowy składu na kolejne rozgrywki. Trudno, taka kolej losu. Nie obrażam się na nikogo, cały czas jestem w kontakcie z szefami wicemistrzów Szwecji, z Bosse Wirebrandem, który jest moim bardzo dobrym przyjacielem. Właśnie z nim rozmawiałem o tym gdzie mógłbym startować. Nie mówię, że to może być jednosezonowy wybryk. Może okazać się przecież, że spodoba mi się tam na tyle, że będę tam występował do końca kariery. Jest to zespół, który bardzo wiele mi da pod kątem ciągłej nauki. Vargarna dysponuje bardzo krótkim, technicznym obiektem - zakończył.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: