Kapitan Stelmet Falubazu Zielona Góra przyznaje, że w sprawach rodzinnych poprzeczka - tak jak i w żużlowym teamie - jest zawieszona wysoko. - Myślę, że za wysoko. W niektórych przypadkach żona mówi, że w domu jestem terrorystą (śmiech - dop. red.). Oczywiście z przymrużeniem oka. Lubię mieć w domu poukładane sprawy. Mam też trochę spraw pozasportowych, które chcę nadrobić, a które są zaniedbane. Rodzina jednak zawsze była, jest i będzie na pierwszym miejscu - powiedział "Pepe" w rozmowie z Gazetą Lubuską.
38-letni żużlowiec po sezonie może się poświęcić też jednemu ze swoich zainteresowań. - Jestem fanem piłki nożnej, szczególnie tej jesienno-zimowej, kiedy ruszają pełną parą ligi angielska, hiszpańska, włoska, do tego Liga Mistrzów. Żona za każdym razem gdy wchodzi do pokoju mówi: "znowu ta trawa zielona w telewizorze" i zaraz zostaję sam w pokoju. No ale mam takie zboczenie, lubię to, to jakaś forma odstresowania się. Oczywiście są też inne rzeczy, ale generalnie poza sportem i rodziną, to ja zbyt wielu rzeczy nie robię - tłumaczy.
Źródło: Gazeta Lubuska
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
może to właśnie te pozasportowe sprawy muszą nadrobić ;)?