Wydawało się, że po sezonie 2013 28-latek z Antypodów opuści lubelski klub i przeniesie się na Podkarpacie. Tak się jednak nie stało, Cameron Woodward będzie reprezentował barwy Lubelskiego Węgla KMŻ czwarty sezon z rzędu. Zawodnik ekipy z Lublina potwierdza, że liczył na to by stanowić znaczącą rolę w zespole: - Przed podpisaniem kontraktu musiałem się mocno zastanowić, aby podjąć właściwą decyzję. Byłem otwarty na wszystkie oferty, nawet dostałem bardzo dobrą ofertę z jednego klubu z drugiej ligi. Ważne jest dla mnie to, aby być ważnym elementem drużyny.
Kontrakt na kolejny rok startów tego żużlowca w Lublinie można uznać za sukces zarządu LW KMŻ, bowiem już od dłuższego czasu w Kozim Grodzie nie było obcokrajowca, który startowałby w drużynie z nad Bystrzycy tyle sezonów. O dołączeniu Australijczyka do składu Lubelskiego Węgla KMŻ w 2011 r. wypowiadał się prezes Dariusz Sprawka: - Można powiedzieć, że Cameron to taki ostrożny zawodnik. Dość długo to trwało, zanim zwerbowaliśmy go do Lublina. Miał on bardzo smutne wspomnienia z poprzednich lat startów w Polsce. Stracił też finansowo w poprzednich klubach i był nawet gotów do tego, aby w naszej lidze ogóle nie jeździć i nie podejmować takiego ryzyka.
Jednak Woodward dał się przekonać lubelskim działaczom i od 5 czerwca 2011 r. ściga się dla Koziołków. W tym wówczas roku walnie przyczynił się do długo oczekiwanego awansu do pierwszej ligi. Woodward do dnia dzisiejszego startuje na zapleczu Ekstraligi. Co jest przyczyną tego, że ten zawodnik jest tak lubiany przez lubelskie środowisko żużlowe? - To jest świetny chłopak, świetny zawodnik, co prawda ma to swoje hobby i jeżdżenie na długich torach, ale tak czy inaczej, jest to żużlowiec, który ma ustabilizowaną formę, ma fantastyczną technikę i przegląd sytuacji na torze. Ponadto jest niekonfliktowym, dobrym duchem zespołu, wesołym, bardzo koleżeńskim, co na pewno widzimy w trakcie sezonu, w parku maszyn, a przede wszystkim widzą to kibice na torze - komplementuje swojego jeźdźca szef LW KMŻ.
W podobnym tonie wypowiada się o nim trener lubelskiego klubu Marian Wardzała: - Ogólnie bardzo dobrze z nim się współpracuje, mieliśmy tylko jedno nieporozumienie przed meczem z Łodzią. Jest to fajny, wesoły, przyjazny chłopak, po prostu da się go lubić. Z takich żużlowych cech można stwierdzić, że widzi wszystko na torze, co jest bardzo ważne.
Jak twierdzi prezes Sprawka negocjacje nie należały do najłatwiejszych, ale mimo wszystko udało się go przekonać do złożenia podpisu pod umową innymi kwestiami, nie tylko finansowymi: - Mieliśmy wielu bardzo poważnych konkurentów jeżeli chodzi o kandydaturę Camerona, do których można zaliczyć Rzeszów. Nie mogliśmy zaproponować jakiejś magicznej cyfry w kontrakcie, która by zdeterminowała jego działania i od razu by podpisał z nami umowę. Wydaje mi się, że suma jego doświadczeń w naszym klubie przeważyła o kontrakcie. Ponadto sternik lubelskiej ekipy uważa, że zmiana otoczenia zmusiłaby go do budowania swojego zaplecza w innym miejscu - Cameron ma tutaj w Lublinie całą logistykę, takie kwestie jak transport, mieszkanie, mechanik są bardzo istotne. Ale nie zapominamy, że ma tu także wielu przyjaciół. On wie po prostu na kogo może tutaj liczyć przez te wszystkie lata wspólnej pracy. Pewne rzeczy, które wypracowaliśmy, pewne schematy działania sprawdzają się, dzięki czemu nie musi wszystkiego zaczynać od nowa.
Cameron Woodward nie jest jedynym przedstawicielem australijskiej nacji w LW KMŻ, ponieważ na dołączenie do lubelskiej ekipy zdecydował się Davey Watt. - Marzyła mi się taka para australijska. Bardzo się cieszę, że te marzenia udało się zrealizować. - stwierdził sternik drużyny z Lublina.
Dla Woodwarda sezon 2014 będzie czwartym w lubelskim zespole, tym samym dołączy on do grona takich zawodników jak Hans Nielsen czy Leigh Adams, którzy startowali w Motorze Lublin po cztery sezony i mocno wpisali się w historię żużla nad Bystrzycą.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!