Nicki Pedersen zmagał się w 2013 roku z urazem ręki. Choć Duńczyk otrzymywał zastrzyki, które pozwalały mu na rywalizację w SGP, nie był zdolny do startów w kilku meczach PGE Marmy Rzeszów. Zawodnik, który podpisał w listopadzie kontrakt z Fogo Unią Leszno, wystąpił ostatecznie w czternastu spotkaniach sezonu zasadniczego.
Leszczynianie nie obawiają się jednak tego, że podobna sytuacja powtórzy się w trakcie kolejnego sezonu. Jak wyjaśnił menedżer zespołu, Paweł Jąder, zachowanie, za które krytykowała Duńczyka Marta Półtorak, zostało przed podpisaniem kontraktu z Fogo Unią wyjaśnione. - Rozmawiałem z Nickim na ten temat i rozumiem jego wyjaśnienia. Startując w Grand Prix dostawał zastrzyki i nie odczuwał bólu. Na drugi dzień ręka była jednak tak mocno spuchnięta, że nie było możliwości, by startował w lidze. Do tych wydarzeń nie ma jednak sensu wracać. Jestem przekonany, że taka sytuacja się nie powtórzy, a w każdym meczu Unii Leszno Nicki będzie dawać z siebie wszystko - podkreślił Paweł Jąder w rozmowie z naszym portalem.
Menedżer Fogo Unii zdaje sobie sprawę, iż Duńczyk traktował dotychczas rywalizację o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata priorytetowo. Równie mocno zależeć ma mu jednak także na startach w leszczyńskim zespole. - Nicki był już mistrzem świata, ale nigdy nie zdobył złota w polskiej lidze. To oczywiste, że tak jak każdemu zawodnikowi, zależy mu na jak najlepszym wyniku w Grand Prix. Wiem jednak, że do wszystkich startów podchodzi z równie dużym zaangażowaniem - zaznaczył Jąder.
Sam Pedersen przyznał w rozmowie z naszym portalem, iż czuje się na siłach, by walczyć o kolejny tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. - Jeśli znajdę się wśród kilku najlepszych zawodników, to być może powalczę o swój czwarty złoty medal. Prawdę mówiąc, czuję się teraz lepiej niż kiedykolwiek - zapewnił.
A prawda jest taka, że Nikuś jak to Nikuś... wszyscy wiemy.