Z psychologiem od początku kariery - rozmowa z Bartoszem Zmarzlikiem, zawodnikiem Stali Gorzów

Bartosz Zmarzlik uważa, że ogromną rolę w sporcie żużlowym odgrywają kwestie mentalne. - Z psychologiem współpracuję od momentu, kiedy zacząłem jeździć - mówi junior Stali Gorzów.

Jarosław Galewski: Co dało ci zgrupowanie reprezentacji Polski w Zakopanem?

Bartosz Zmarzlik: Przede wszystkim nie brakowało na nim solidnych treningów. Marek Cieślak nam naprawdę wszystko szczegółowo zaplanował i nie narzekaliśmy na nudę. Dostaliśmy wycisk, ale ważny w tym wszystkim był również czynnik integracyjny. Kiedy mamy spotkać się z kolegami, jak nie podczas takiego zgrupowania. To idealny moment. W sezonie każdy jest zajęty sobą i swoimi sprawami. W wielu imprezach mamy jednak tworzyć drużynę. W związku z tym nad odpowiednim klimatem w zespole też trzeba kiedyś pracować.

Przez tydzień pod względem fizycznym pewnie cudów zdziałać nie można. Na pewno jednak poznaliście różne rodzaje treningów, których być może nie stosujecie na co dzień.

- Można tak powiedzieć. Każdy z nas przez cały okres przygotowawczy idzie do celu swoją wcześniej wytyczoną drogą. Zgrupowanie to tylko taka dokładka, ale też ciekawe urozmaicenie. Później wracamy do domu i kontynuujemy swoje treningi. Dla mnie jednak najważniejsze w tym wszystkim jest to, że mieliśmy okazję się spotkać i pobyć ze sobą.

W trakcie obozu były zajęcia z psychologiem, których wagę bardzo podkreślał trener Marek Cieślak. Skorzystałeś na nich w jakiś sposób?

- Do naszej dyspozycji w trakcie obozu był kadrowy psycholog i to świetna sprawa. Mnie jednak do współpracy z taką osobą przekonywać nie trzeba. Na co dzień spędzam wiele czasu z moim osobistym psychologiem. Doceniam wagę tego typu zajęć i uważam, że są bardzo przydatne. Po sobie mogę powiedzieć, że widzę wiele plusów. Trzeba słuchać osób, które mają coś do powiedzenia na tematy związane ze sportem.

Od kiedy współpracujesz z psychologiem?

- Od kiedy zacząłem jeździć. W związku z tym trudno mi powiedzieć, co się zmieniło w moim podejściu do sportu. Nie miałem okazji poczuć różnicy, bo nad kwestiami mentalnymi pracowałem ze specjalistą od momentu, kiedy zacząłem stawiać pierwsze kroki na żużlowych torach. Bardzo chciałem, żeby moja kariera była dobrze poukładana od samego początku. Czynnik psychologiczny też był dla mnie w tym wszystkim istotny. Cały czas to kontynuuję. Mamy ułożony terminarz spotkań i się do niego stosujemy.

Bartosz Zmarzlik współpracuje z psychologiem od początku kariery
Bartosz Zmarzlik współpracuje z psychologiem od początku kariery

W sezonie 2014 będziesz musiał radzić sobie z dużą presją. Stal Gorzów ma ambitne cele. Działacze mówią o pierwszej czwórce, ale zawodnicy często mają to do siebie, że lubią mierzyć jeszcze wyżej. Stać was na mistrzostwo?

- Ja podchodzę do tego inaczej. Może trochę banalnie, ale zależy mi na tym, żeby dobrze jechać. Tylko na tym się koncentruję. Jeśli damy z siebie sto procent, to zespół będzie stać na wiele. Swoje indywidualne cele i marzenia również mam, ale nauczyłem się, że lepiej zostawić je w swojej głowie. Ciężko pracuję zimą, żeby było jak najlepiej. Ważna jest cierpliwość. Na inne drużyny nie patrzę. Nie analizuję, kto jest silniejszy, a kto słabszy. Liczy się tylko nasz wynik. Lekceważenia rywali jednak nie będzie.

Podpisałeś ostatnio aneks finansowy ze Stalą. Trochę te rozmowy jednak trwały. 

- Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. To były rozmowy jak każde inne. Każdy zawodnik zimą negocjuje z klubami. Tak samo było ze mną. Czy to się przeciągało? To zależy jak na to patrzeć. W mojej ocenie sprawy przebiegły i tak dość szybko. Wszystko jest OK i się z tego cieszę.

Jak będą wyglądać twoje przygotowania do sezonu w kolejnych tygodniach?

- Zakopane to był przerywnik. Dostaliśmy jednak trochę w kość, więc można powiedzieć, że właściwy rytm został zachowany. Będę oczywiście później ćwiczyć dalej, ale powiem szczerze, że pod względem fizycznym jestem już teraz gotowy do sezonu. Luty to jedynie dociągnięcie pewnych kwestii. Sprzętowo również wszystko gra. Mogę w zasadzie jechać.

Bartosz Zmarzlik motocykle będzie przygotowywać między innymi u Flemminga Gravesena
Bartosz Zmarzlik motocykle będzie przygotowywać między innymi u Flemminga Gravesena

Ile będziesz mieć motocykli?

- Cztery motocykle i dwanaście silników. To chyba całkiem sporo, więc pewnie wybiorę z tego optymalne rozwiązania. Przy sprzęcie pracuje cały czas tata. Do tego korzystam z usług Flemminga Gravesena. Mój team jest dobrze zorganizowany.

Dowodzi tata?

- Tak można powiedzieć. Generalnie jednak u mnie jest rodzinnie. Mogę liczyć na pomoc mamy i brata Pawła. Poza tym jest jeszcze jeden mechanik Seweryn. Tak to funkcjonuje od dłuższego czasu i jestem z tego zadowolony.

Dużo zmieniasz w sprzęcie z roku na rok? Przekonałeś się przykładowo do rozwiązań tytanowych?

- Mam tytan w kilku silnikach, ale nie traktuję tego jako wielkie "wow". To nie jest naprawdę tak, że włoży się tytanowe części i od razu zaczyna się wygrywać. Prawdą jest jednak, że te silniki mają inną charakterystykę i najpierw trzeba poświęcić trochę czasu, żeby nauczyć się na nich jeździć. Ja z tym jednak większego problemu nie miałem. Wiem, że u innych bywało różnie. Mi tytanowe silniki chodziły świetnie. Jeden bardzo dobry trafił mi się pod koniec roku. Żałowałem długo, że nie miałem go od początku rozgrywek.

Korzystając z okazji chciałbym pozdrowić wszystkich kibiców, a w szczególności fanów Stali Gorzów oraz moich sponsorów. Najbardziej dziękuję panu Mirkowi i pani Monice Maszońskim.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: