Łukasz Kuczera: Zimą zmieniłeś klub w Polsce. Czemu postawiłeś akurat na Rybnik?
Dakota North: Spędziłem sezon w Pile i jeśli chcę być jeszcze lepszym żużlowcem, to musiałem zmienić ligę na taką, gdzie rywalizacja będzie odbywać się na wyższym poziomie. Rybnik jest dobrym wyborem dla mnie. Spodobała mi się atmosfera wokół klubu i tamtejszy tor.
Rybniczanie zbudowali dość szeroki skład. Nie obawiasz się, że zabraknie w nim dla ciebie miejsca?
- Mamy dobry i wyrównany zespół, jednak nie obawiam się o swoje miejsce w drużynie. Wierzę w siebie i wiem, że jestem w stanie osiągać dobre wyniki. Kontrakty w Rybniku podpisało też kilku dobrych żużlowców, więc myślę, że to powinien być dla nas udany sezon. Być może Lewis Bridger będzie w stanie mi pomóc z ustawieniami motocykli, bo startował w rybnickim zespole w zeszłym roku i zdążył lepiej poznać ten obiekt.
Rybnicki tor został poddany przebudowie. Teraz jest bardzo długi i wąski. Co o nim sądzisz?
- Ten tor przypadł mi do gustu podczas turnieju, który odbył się w Rybniku pod koniec minionego sezonu. Dlatego nie mogę się doczekać momentu, w którym będę mógł rozpocząć treningi na rybnickim obiekcie. Chcę jak najlepiej przygotować się do startu rozgrywek, więc jest to mi niezwykle potrzebne.
Obecnie nie masz klubu na Wyspach Brytyjskich. Peterborough Panthers, twój poprzedni pracodawca, wycofał się z Elite League.
-
To dla mnie ogromny problem, bo chciałem w tym roku nadal startować w Peterborough Panthers w rozgrywkach Elite League. Dlatego na razie nie mam kontraktu na Wyspach. Jeśli nie uda mi się znaleźć klubu na najwyższym szczeblu rozgrywek, to nie pojawię się w Wielkiej Brytanii. Problem z Peterborough wystąpił na tyle późno, że trudno było mi znaleźć miejsce w innej drużynie. Pozostaje mi czekać na start ligi i będę starać się o miejsce w jakiejś innej ekipie. Dobrze wiemy, że w trakcie sezonu w klubach dochodzi do wielu kontuzji i zmian.
Okres między sezonami spędzasz w Australii, gdzie także masz okazję ścigać się na żużlu. Nie jesteś zmęczony tymi startami?
- Tak naprawdę przybyłem do Australii na wakacje, aby odpocząć i zobaczyć się z rodziną. Nie ścigałem się tutaj na poważnie. Nie jest to nawet możliwe, bo w domu mam do dyspozycji zaledwie jeden motocykl. Nie mam prawa być zmęczonym startami tutaj, skoro wystąpiłem w bodajże czterech turniejach żużlowych.
W zeszłym roku zająłeś drugie miejsce w Indywidualnych Mistrzostwach Australii. W tym sezonie nie powtórzyłeś tego wyniku. Co stanęło na przeszkodzie?
- Rok 2013 był dla mnie dobry, jeśli chodzi o rywalizację na torach w Australii. W tym sezonie również dobrze zacząłem starty w kraju, bo zająłem drugie miejsce w mistrzostwach stanu Victoria. Jednak w tych zawodach straciłem swój najlepszy silnik. Dlatego do rywalizacji w Indywidualnych Mistrzostw Australii przystępowałem z pożyczonym silnikiem, który nie był tak dobry jak ten poprzedni. W tej sytuacji nie miałem najmniejszych szans na powtórzenie tego wyniku.
W zeszłym roku kontrakt z ŻKS ROW podpisał Sam Masters, ale nie pojawił się na ani jednym spotkaniu, bo nie otrzymał wizy wjazdowej do Europy. Jak to wygląda u ciebie?
- Nie mam żadnych problemów z wizą i wszystkie sprawy papierkowe są już załatwione. Mam w planach przylecieć do Wielkiej Brytanii 19 lutego, a następnie odwiedzić Polskę. Wszystko po to, abym mógł jak najszybciej rozpocząć treningi na torze, jeśli tylko pogoda będzie na to pozwalać.
Czytaj całość