Wyznaczony do sędziowania finału Indywidualnych Mistrzostw Świata Gladiatorów polski arbiter, Marek Wojaczek nie zyskał uznania w oczach jak mało kto znającej się na lodowym ściganiu rosyjskiej publiczności. Z kadrów filmowego zapisu wynika, że popełnił on przynajmniej kilka błędów, które znacząco wpłynęły na przebieg rywalizacji.
Głównym zarzutem, jaki stawiany jest sędziemu, jest niekonsekwencja w przestrzeganiu zapisu, że zawodnik w czasie biegu nie ma prawa przekroczyć kołami motocykla wewnętrznej linii toru. Czyn taki powinien skutkować natychmiastowym wykluczeniem, jeszcze w czasie trwania wyścigu. W sytuacjach wątpliwych, punkty można anulować po analizie zapisu filmowego. Markowi Wojaczkowi najwyraźniej albo się nie chciało, albo ma poważne problemy ze wzrokiem.
Takich "kwiatków" można by wstawić więcej, tylko po co? Ostatnie zdjęcie mówi za wszystko. Broniący tutułu Danił Iwanow zszokowany patrzy na mijającego go od wewnątrz Igora Igora Kononowa. I co? I zero reakcji arbitra! A przecież rywalizacja idzie nie o worek kartofli, a o medale mistrzostw świata, prawda panie sędzio?