Wyjazd na tor w 80-te urodziny? Jałowiecki: Nie przy obecnym prezesie (wideo)

Gościem najnowszego odcinka magazynu żużlowego "W Paszczy Lwa" był Zdzisław Jałowiecki, który we Włókniarzu Częstochowa pracował przez 39 lat. W tym czasie był zawodnikiem, trenerem i prezesem.

Zdzisław Jałowiecki barw Włókniarza Częstochowa bronił w latach 1954-1962. Jednym z jego największym sukcesów było zdobycie w 1959 roku tytułu Drużynowego Mistrza Polski. Jałowiecki był wówczas jednym z mocnych punktów Lwów, a Włókniarz okazał się lepszy m.in. od Górnika Rybnik, który pod koniec lat pięćdziesiątych był hegemonem rywalizacji o miano najlepszego zespołu w kraju. - Pojechaliśmy do Rybnika, a oni byli kilka lat z rzędu mistrzami Polski. Myśmy ich ograli, a ich skład był wówczas solidny. Nie byliśmy faworytami. Wówczas był szał w Częstochowie - powiedział były zawodnik Włókniarza.

Pionierskie lata żużla nad Wisłą bardzo różniły od tego, co jest obecnie. Jedną z różnic były wynagrodzenia dla zawodników. - To jest wstyd. Myśmy zarabiali za punkty i śmialiśmy się, że dostajemy pieniądze za punkty, by kupić sobie mydło i po zawodach się umyć. Teraz Gollob podpisuje umowę na ponad 2 miliony i nie rozlicza się z punktów. My mieliśmy stawkę 60 złotych za punkt. Ciężko wracać do tych czasów, bo jak się dzisiaj patrzy na sport, to wszędzie kasa, kasa, kasa. Nie ma dyscypliny w Polsce wolnej od tego - przyznał Jałowiecki.

Swoją karierę Jałowiecki zakończył w 1962 roku. Decyzję o zakończeniu startów podjął on po namowach rodziny. Następnie był trenerem we Włókniarzu, a w latach osiemdziesiątych prezesem tego klubu. Jednym z jego wychowanków był Marek Cieślak- Urodził mi się syn, żona troszkę nalegała, żebym skończył z tym sportem, bo teraz mam rodzinę. Zrobiłem to dla rodziny - powiedział Jałowiecki.

W 2009 roku Jałowiecki wznowił żużlowe treningi i podczas memoriału Bronisława Idzikowskiego i Marka Czernego miał wystartować w jednym biegu wraz z Gregiem Hancockiem. Z powodu złych warunków atmosferycznych nie doszło do rywalizacji. W tym roku Jałowiecki kończy 80 lat. Jak przyznaje były zawodnik, trener i prezes Włókniarza, nie ma szans aby swój jubileusz uczcił na torze. - Jakbym dzisiaj wsiadł na motocykl, to też bym jechał. Sposób prowadzenia motocykla to jest nawyk. Teraz już na tor nie wyjadę. Nie przy tym prezesie. Obecny prezes mi nie odpowiada. Długo pracowałem z Marianem Maślanką. Zawsze byliśmy w przyjaznych stosunkach i on mnie namówił do tego. Mówił, że jest pięćdziesięciolecie mistrzostwa i pytał czy wyjadę na tor - przyznał Jałowiecki.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło: CzewaTV

{"id":"","title":""}

Komentarze (8)
avatar
k 53 GKM
24.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Witam.Szkoda Wlokniarza jako Klubu.Piekna historia.Ale co moga zrobic nieudacznicy,karierowicze,ludzie niewrazliwi na los/tragedie rodzinna/innego czlowieka.I jeszcze falszywi do potegi,,n-tej, Czytaj całość
avatar
gacek
23.02.2014
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Mizgalski po slowach Jałowieckiego powinien zapasc się pod ziemie....zenada i wstyd ,a tak na boku szacunek za forme panie Jałowiecki 
kibic stali 1
23.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
maślanka i mizgalski to takie same gagatki co nie patrzą ile mają na kontrakty maślanka zmądrzał kiedy było bankructwo pozostaje zadać pytanie kiedy zmądrzeje mizgalski 
avatar
yes
23.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wyjechać na tor w wieku 75 a 80 lat to olbrzymia różnica ("trenował" Pan Jałowiecki w 2009). Dwaj spece Sportowych Faktów od żużla wyjechali na tor jakiś czas temu.
Dzisiaj czytałem, że Jason
Czytaj całość
Krzyżacy
23.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
brawa! zdrówka życzę. Mizgalskiego nie akceptują nawet u siebie.