Przedstawiciele BSI już po raz drugi w przeciągu ostatnich kilku miesięcy swoją postawą i presją wywieraną na FIM doprowadzili do konfliktu na linii SEC - GP. Tym razem ten spór oraz zaproponowane przez FIM i jego prezydenta Vito Ippolito rozwiązanie miało być nawet bardziej restrykcyjne i obejmować inne sporty motorowe. Historia zakazu startów zawodników biorących udział w zawodach żużlowego GP w imprezach rangi mistrzostw Europy, miała być precedensem lub osnową działań wymierzonych przeciwko wszystkim sportom motocyklowym.
Dziś nie chciałbym jednak analizować przyczyn i powodów, dla których to FIM chciał podjąć tak złą decyzję uderzającą w czyste idee sportu i prowadzącą do wprowadzania limitów oraz ograniczeń. Co więcej, nie chcę zastanawiać się dlaczego tej organizacji, która powinna dbać o rozwój dyscyplin motorowych, na nim po prostu nie zależało - przynajmniej w moim odczuciu.
Dziś chciałbym spróbować zastanowić się, co na tym sprokurowanym przez Anglików działaniu zyska lub straci organizator żużlowych igrzysk olimpijskich, czyli firma BSI. Zaczynając od końca myślę, iż na podstawie ostatniego miesiąca wszyscy polscy przyjaciele żużla - i to bez względu na to czy jesteśmy tylko kibicami, sponsorami, zawodnikami, działaczami czy dziennikarzami - jednego mogą być pewni - nasz głos jest słyszany nie tylko tu na ziemi, na której żużel jest najlepszy na świecie. Jest on również słyszalny i uważnie odnotowywany na całym kontynencie, a także we wszystkich miejscach, gdzie żużel jest uprawiany.
To jest dowód na to, że żużel w Polsce ma swoją markę i renomę. Polskie media są tymi, które są ważnym nośnikiem informacji, ale również miejscem polemiki i publicystyki pozostającej nie bez wpływu na opinię innych nacji żużlowych. To właśnie artykuły, które ukazały się na łamach wielu portali internetowych w Polsce i w wielu gazetach drukowanych w naszym kraju spowodowały, iż problem został również przedstawiony i zaprezentowany kibicom oraz środowiskom żużlowym w wielu krajach.
Zawrzało dzięki działaniom i materiałom Speedway Star w Anglii, zawrzało w całej Skandynawii, a także w jakże mi bliskiej żużlowej Rosji. Również po reakcjach Nickiego Pedersena i Emila Sajfutdinowa oraz opiniach Tomasza Golloba czy Jarosława Hampela jestem przekonany, iż środowisko zawodników powinno dojść do wniosku, że w sytuacji kiedy reprezentuje jedną sprawę, jego głos nie będzie przypominać wołania na puszczy. Ten fakt powinien zdeterminować działania żużlowców do stworzenia organizacji zrzeszającej wszystkich aktorów światowego żużla, mającej na celu dbałość o ich interesy i zabierającej głos we wszystkich sprawach bijących bezpośrednio w interes środowiska. I choć znajdą się zawsze wyrodni synowie tacy jak Andreas, to i tak moim zdaniem siła demokracji - nawet tej w speedwayu - skruszy mury nie tylko genewskiego FIM, ale i również mury twardogłowych jej przedstawicieli.
[nextpage]Cała ta historia powinna być również dobrym przykładem i sygnałem dla Polski oraz PZM. To czas, kiedy my Polacy musimy stanąć do walki o to, by decyzje dotyczące dyscypliny, która właśnie dziś jest uprawiana na najwyższym poziomie w Polsce, i co więcej za polskie pieniądze, nie były podejmowane przez gabinetowych leniwców (rzadko opuszczających swoje gabinety).
Powinni natomiast decydować ludzie, którzy żyją sportem i dla tego sportu. Czas na zmianę, czas na naszą aktywność i determinację do tego, aby polski żużel miał jak najsilniejszą reprezentację. Wykorzystajmy fakt, że mamy sukcesy jako kraj. Staliśmy się znakomitą alternatywą dla tego, co było i co dominuje w światowym speedway od lat. Wygrajmy coś w końcu dla Polski, polskiego żużla i kibiców tej dyscypliny w naszym kraju.
I zanim słowo, w którym odniosę się do tytułu dzisiejszego felietonu, chciałbym zwrócić się do kibiców i wszystkich tych osób, którym nie była obojętna sytuacja dotycząca wprowadzenia ograniczenia startów zawodników SGP w SEC. Jestem Waszymi reakcjami naprawdę zbudowany. Widząc Wasze komentarze oraz otrzymując wiele dowodów wsparcia osobiście czy za pośrednictwem maili, jestem pewien, iż polski kibic to kibic zdrowo myślący, zaangażowany i stawiający zawsze na pierwszym planie dobro ukochanej dyscypliny. Ten zryw Waszej aktywności również nie przejdzie niezauważony. To także dowód na to, że w sprawach polskich i dotyczących naszej żużlowej racji stanu możemy być zauważalną siłą wpływającą na zachowania tych, którzy za żużel odpowiadają i powinni dbać o jego przyszłość.
Wierzę, że swoją postawą kibice pokazali tak FIM, PZM czy w końcu BSI, że głosować można nie tylko za pomocą kart do głosowania, ale również postawą i - co pewnie w tym roku jeszcze zostanie przez kibiców pokazane - nogami i ich obecnością na stadionach.
A cóż tu o Was Panowie Anglicy… Dopiero po trzech tygodniach zrozumieliście, że bez Polski, polskich kibiców na stadionach i polskich pieniędzy od organizatorów czy sponsorów Wasz biznes może stanąć przed wielkim problemem. Tak by było, ponieważ tworząc produkt sportowy, jakim jest cykl turniejów SGP, podlegacie tym samym mechanizmom biznesowym czy ekonomicznym, jak wszystkie przedsiębiorstwa. Tworzycie takie same wartości produktu, jak producenci innych dóbr.
Bez dobrej jakości, na którą składa się wiele czynników, w tym Public Relations, interakcja ze środowiskiem, czy wreszcie wyznawanie dobrych i uczciwych zasad biznesowych, Wasz biznes będzie karłowaciał do takiego momentu, w którym przestanie być opłacalny. A czy Wy czasem żużla nie robicie tylko i wyłącznie dla pieniędzy…?
I z tą konstatacją pozostawiam Was wierząc jednak, iż przebudzenie z ostatniego tygodnia nie jest wynikiem przyjścia przyspieszonej wiosny, a głębokiej przemiany w Was, która właśnie następuje. Bo jednego jestem pewien - "czasem człowiek musi przejść przez piekło, by zmienić się w anioła"
Adam Krużyński
Jedną z nich prowadzi polska firma i dlatego jest lepsza? A gdyby Mistrzostwa Europy organizował Czytaj całość