"Susi" mówi, czyli z żużlem za rękę (1): Czeski film zza wschodu

- Szukanie sponsorów w Rosji to jak czeski film. Wiele rzeczy wygląda tam nadal jak "za komuny" - pisze w swoim pierwszym felietonie menedżer Emila Sajfutdinowa Tomasz Suskiewicz.

 Redakcja
Redakcja

Na żużlu nigdy wprawdzie nie jeździłem, ale po wielu latach współpracy z Emilem czy wcześniej z Tony'm Rickardssonem wyrobiłem sobie dość konkretne spojrzenie na ten sport. Patrzę na pewno z innej perspektywy, która pozwala czasami zobaczyć więcej i ocenić to w bardziej chłodny sposób. Próbuję być gdzieś z boku tego ciągłego wyścigu, tak żeby przekazać jak najwięcej rad. Tak jest teraz z Emilem, a wcześniej było z Tony'm.

Czeski film w Rosji

Pewnie wszyscy spodziewają się na początek długiego wywodu na temat przejścia Emila Sajfutdinowa z Włókniarza do Unibaksu. O tym jednak dziś nie będzie. Sprawa jest zakończona i niech emocje opadną. Było ich wystarczająco dużo w ostatnich tygodniach.

Nas czekają teraz przygotowania do sezonu. W końcu możemy się na nich skupić. Zima była jednak trudna. Nie tylko z powodu zmiany barw klubowych, ale również z innych względów organizacyjnych. Naprawdę długo szukaliśmy rosyjskiego sponsora dla Emila. To wszystko było naprawdę bardzo skomplikowane i często pojawiały się chwile zwątpienia.

Generalnie ze sponsorami w Rosji jest trochę tak jak za czasów "komuny" w Polsce. Trzeba wysyłać najpierw jedno pismo, później drugie i czekać. Ono później trafia od jednego dyrektora, od niego do drugiego i czasami uda się doprowadzić do spotkania. Jeśli ktoś nie ma w sobie dużo cierpliwości, nie powinien się za to w ogóle zabierać. Nie potrafię nawet policzyć, ile razy wysyłałem ten sam dokument do tej samej firmy.
Tomasz Suskiewicz podkreśla, że rozmowy z rosyjskimi sponsorami nie należą do łatwych Tomasz Suskiewicz podkreśla, że rozmowy z rosyjskimi sponsorami nie należą do łatwych
Czasami odbywa się spotkanie, pada deklaracja, że zostanie pokryta połowa budżetu. Następnie jednak przychodzi oficjalna odpowiedź na piśmie i okazuje się, że jest to 1/20 potrzebnej kwoty. Wtedy wszystko zaczyna się od nowa. Osoby, które mają największe przełożenie na rosyjski biznes, mieszkają albo w Moskwie, albo w Petersburgu. O żużlu mają niestety zerowe pojęcie. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda na szczeblu lokalnym. Tam Emil jest dość łakomym kąskiem.

W pozostałych przypadkach trzeba jednak pewnych powiązań biznesowo - towarzyskich. Bez tego zrobienie czegoś w Rosji graniczy praktycznie z cudem. Najwięcej pieniędzy i tak przeznaczają na zawodników odpowiedniki naszych samorządów wojewódzkich. Jest ktoś, kto dysponuje danym okręgiem i może przeznaczyć środki. Poza tym, są wspomniane lokalne firmy, ale one stanowią kroplę w morzu potrzeb profesjonalnego żużlowca.

Budżet Emila na sezon 2014 opiera się w 80 proc. na firmach z Polski. 15 proc. stanowi Szwecja, a reszta to Rosja. Wierzę, że w końcu się to zmieni, bo w latach 90. rynek sponsorski w Rosji działał bardzo fajnie. Naprawdę dużo firm wspierało żużel. Niestety, prezesi, którzy rządzili wtedy klubami wypadli z tej dyscypliny, ponieważ defraudowali pieniądze, które otrzymywali od sponsorów.

Firmy zorientowały się w końcu, co się dzieje i ten największy biznes w Rosji odwrócił się od żużla. Czy tamte czasy wrócą? Nie wiem, na razie nie wygląda to różowo. To wszystko doprowadziło też do wycofania się Emila z Grand Prix. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że na całą sprawę biernie spogląda federacja, chociaż... to już nawet nie jest bierność.

Ostatnio mogliśmy usłyszeć, że zawodnicy rosyjscy muszą startować w DPŚ, bo w przeciwnym razie zostanie im cofnięta zgoda na starty w ligach zagranicznych. Ktoś chce do czegoś zmuszać żużlowców? Nie ma problemu. Mam tylko jedno pytanie. To jest zupełnie odrębna impreza, więc Emil nie będzie mieć polskiego sprzętu do dyspozycji, a także ludzi, którzy pracują na jego sukces w naszym kraju. Oni są przecież opłacani z pieniędzy pochodzących od polskich sponsorów. W jaki sposób zorganizuje to teraz federacja rosyjska? Zakładam, że skoro zmusza kogoś do jazdy, to bierze to na siebie. Koszt przetransportowania motocykli z Rosji powinien spoczywać właśnie na jej barkach. Tak samo dostosowania ich do rywalizacji w DPŚ, bo w Rosji jeździ się na innych, przelotowych tłumikach. Wtedy to wszystko byłoby jeszcze logiczne. A tak mamy w Rosji czeski film...

Tomasz Suskiewicz

Od redakcji: Tomasz Suskiewicz jest menedżerem Emila Sajfutdinowa. Wcześniej współpracował między innymi z Tony'm Rickardssonem. Jego felietony, w formie bloga, będą pojawiać się regularnie na łamach portalu SportoweFakty.pl.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×