Stefan Smołka: Rawicz od a do z - żużel spod namiotu

 / Na zdjęciu: zawody żużlowe sprzed lat (fotografia poglądowa)
/ Na zdjęciu: zawody żużlowe sprzed lat (fotografia poglądowa)

Dwudziestotysięczne powiatowe miasto Rawicz, leżące na południowych rubieżach województwa wielkopolskiego, znane jest przede wszystkim z zasłużonego ośrodka funkcjonującego pod szyldem Kolejarza.

Dzięki żużlowym pasjom wielu pokoleń mieszkańców tego miasta i okolic niemiłe skojarzenia z ciężkim więzieniem, stworzonym tu w czasach pruskich, w pierwszej połowie XIX stulecia, a chętnie potem wykorzystywanym przez rozmaite władze w kolejnych dziesięcioleciach, jako ośrodek odosobnienia, również dla najcięższych przestępców, schodzą na plan dalszy.

Dużo przyjemniejsze myśli krążą za to wokół pewnej genialnej, choć nad wyraz skromnej rawiczanki Anity Włodarczyk, która nie tracąc swojej na wskroś kobiecej natury rzuca lekkoatletycznym młotem z taką gracją i tak daleko, że sięga po światowe rekordy w tej dyscyplinie sportu.

Tak wyglądało zaplecze rawickiego toru w pierwszych latach po wojnie
Tak wyglądało zaplecze rawickiego toru w pierwszych latach po wojnie

Niemniej to jednak żużel pozostaje w Rawiczu sportem nr 1 i to już od lat przedwojennych. Rawicki Klub Motocyklowy powstał w roku 1937. Skrót nazwy (RKM) nasuwa analogię do istniejącego już w Polsce od roku 1932 RKM-u Rybnik, ale nie miało to żadnego znaczenia, gdyż zawodów międzyklubowych jeszcze wtedy praktycznie nie rozgrywano, a polska liga zapoczątkowana została dopiero po wojnie, gdy do rawickiej sekcji żużlowej przylgnęła nazwa MK (Motoklub) Rawicz, jako część wielosekcyjnego Kolejowego Klubu Sportowego.

W wydaniu ligowym historia żużlowego Rawicza sięga samego początku polskiej żużlowej ligi, mianowicie roku 1948. Wtedy to w efekcie zwycięskich eliminacji - tuż za PKM Warszawa (w pokonanym polu znalazły się m.in. Leszno, Gdańsk, Grudziądz, Ostrów i Rybnik) klub motorowy z małego Rawicza stanął do boju o DMP. Kopciuszek walczył dzielnie, zajął piąte miejsce w Polsce, zostawiając za sobą w końcowej tabeli kluby z miast metropolii - Warszawy (Okęcie), Gdańska (GKM) i Łodzi (DKS i Tramwajarza). Ale rawiczanie pokazali swoją klasę już wcześniej. Zaraz po wojnie, w 1946 roku motocyklowe mistrzostwo Polski w kat. wyścigowej ponad 350 cc z ogromną przewagą wywalczył Franciszek Nowacki. zaś po roku wicemistrzostwo indywidualnie, traktowane już oficjalnie jako żużlowe, Marian Nowacki (kl. 350 cc). Jeśli do tego dodamy, że Jan Siekalski z Rawicza znalazł się wśród wybrańców selekcjonera kadry w pierwszym meczu polskiej reprezentacji jesienią 1948 roku, to nikt nie zaprzeczy, że rawicka żużlowa rodzina miała wejście godne największych.

Rawicki Kolejarz przeżywał swoje dni chwały w latach 1954 i 1955, kiedy to w rozgrywkach ligowych zajmował medalowe miejsca - brąz 1954 i srebro DMP 1955. Miał też przerażająco długi ciemny czas "smuty" (lata 1960-1995), gdy ligowej drużyny boleśnie brakowało. Pasja i determinacja wskrzesicieli reaktywacji wzięły górę i mimo licznych kłopotów żużel w Rawiczu trwa, choć łatwo mu nie jest.

Rawickich początków czar
Rawickich początków czar

Aż nie do wiary jak wielu wychowanków z małego ośrodka w niewielkim miasteczku dosłownie podbijało żużlową Polskę, a niejednokrotnie i światowe areny. Tu wymienić należy najsławniejszego spośród nich. To Florian Kapała cztery razy w glorii IMP, z czego po dwa tytuły sięgał w barwach Kolejarza. Był reprezentantem Polski, kapitanem złotej ekipy podczas finału DMŚ we Wrocławiu, w 1961 roku, a w tym samym sezonie dodatkowo był siódmym żużlowcem świata indywidualnie. Choć "Florek" opuścił rodzinne strony "dla chleba", wybierając zamożniejszy Rzeszów, to rawicka społeczność nie zapomniała o swoim dawnym idolu i miejscowemu stadionowi nadała w końcu imię Floriana Kapały. Szkoda, że nie wszędzie pamięta się o bohaterach, rozsławiających swoje kluby i miasta (vide Rybnik). Z innych znanych żużlowców wychodzących spod kolejarskich skrzydeł rawickiej szkoły wymieńmy chociaż kilku, Jana Szulczewskiego, Mariana Spychałę, Franciszka Cieślawskiego i Mieczysława Mendykę. Gdy już speedway powrócił do jednej ze swych historycznych kolebek, to znów pojawili się wychowankowie, a wśród nich m.in. Piotr Dym, trenujący wpierw w Lesznie, Daniel Strzelbicki, Piotr Świderski, Robert Miśkowiak, Ronnie Jamroży i Marcel Kajzer. To też jest odpowiedź czy małe ośrodki potrafią wychować dobrych żużlowców.

Bogatą historię zwycięstw, porażek, upadków i wzlotów - w najdrobniejszych szczegółach, a także pokoleniowo zmieniające się ekipy żużlowców Kolejarza przywołuje nowiuteńka książka pt. "Rawickie żużlowe abc" autorstwa ikony literatury żużlowej w Polsce Wiesława Dobruszka. Są tu zatem sylwetki wszystkich zawodników broniących barw Kolejarza i dokładnie wszystkich meczów ligowych drużyny z Rawicza. Pewnie nie tylko dla mnie, miłośnika historii, absolutną gratką są rozdziały książki zatytułowane "Znalezione w archiwum" i "Relacje prasowe...", mówiące najbardziej wiarygodnie, bo dosłownie o realiach trudnych, siermiężnych, ale w wymiarze sportowym pełnych czaru lat pierwszych.

To już druga pozycja z nowej ekskluzywnej pod względem formy (wysokiej jakości papier, twarda oprawa, świetne zdjęcia archiwalne) kolekcji klubowych "abc". Na pierwszy ogień poszła Unia Leszno, dziś mamy rawicki wątek w historii polskiego żużla. Historię leszczyńskich żużlowców zamknięto w dwustustronicowych ramach, wydawało się, że dla opisania skromniejszej i krótszej - rawickiej wystarczy co najwyżej 50 stron. Tymczasem bierzemy do rąk książkę o dokładnie tej samej grubości, gęsto zapisaną niewielką czcionką, o treści tak bogatej, że rzuca się w oczy wręcz karkołomny dylemat autora polegający raczej na tym, z czego zrezygnować, niczego ważnego nie pominąć, a jednocześnie zmieścić wszystko w objętości owych 200 stron - tak bogatą materię widać napotkał. To też potwierdza prawdziwy żużlowy fenomen małego Rawicza.

Bardzo dużo odniesień do innych klubów, przy okazji omawianych spotkań ligowych, każe bez cienia wątpliwości tę pozycję klasyfikować w skarbnicy wiedzy ogólnej o speedway’u, nie zaś tylko i wyłącznie lokalnej, czy regionalnej. Tę samą rolę zaspakajania wiedzy o polskim żużlu jako całości pełnią prezentowane w książce zdjęcia, oddające niezwykły klimat minionych lat.

SportoweFakty pl jako patron medialny i moja skromna osoba gorąco polecamy tę najnowszą książkę o żużlu, w kwestii szczegółów odsyłając jednocześnie na stronę www.ksiazkizuzlowe.pl.

Stefan Smołka

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: