Rosjanin trenował w jednej z łotewskich hal na motocrossie. Wykonywał skok z tzw. "hopki". Lądując źle zamortyzował zetknięcie z podłożem. W tym momencie doszło do urazu prawego stawu skokowego blisko 30-letniego żużlowca. Grigorijowi Łagucie założono specjalistyczny usztywniacz. "Grisza" w tym tygodniu miał się go pozbyć i niebawem wrócić na tor. Niestety czas ten się wydłuży. I to być może dość znacznie.
- Sprawdził się taki scenariusz, którego nie zakładał nikt. Przede wszystkim sam zawodnik. Grisza udał się na umówioną kontrolę do lekarza, a ten dostrzegł coś niepokojącego. Chciał mu pozostawić gips na nodze, ale Rosjanin podziękował za taką pomoc. W głosie Griszy można było wyczuć nie tyle smutek, choć on zapewne był i to w dużym stopniu, ale bardziej zażenowanie postawą lekarza. On mu tego nie powiedział wprost, ale wydaje się, że najwyraźniej błąd popełnił lekarz, który pierwszy się zaczął nim zajmować po tym wydarzeniu w Daugavpils - poinformował Jarosław Dymek, menedżer Włókniarza Częstochowa.
Zgodnie z naszymi środowymi doniesieniami, Grigorij Łaguta niebawem trafi na stół operacyjny. - Grisza szybko udał się do Rygi. Tam po konsultacji okazało się, że interwencja chirurgiczna jest praktycznie nieunikniona. Kości w nodze trzeba zespolić ciałem obcym. Niestety w związku z tym ta rehabilitacja się przedłuży, aczkolwiek Grisza cały czas jest optymistycznie nastawiony. Jeszcze nie mówi, kiedy wróci na tor, ale chce, by stało się to jak najszybciej - przekazał menedżer ekipy z Częstochowy.
Łaguta przebywa obecnie w jednym ze szpitali w Rydze. Jest zadowolony z opieki, jaką został tam otoczony. Z racji tego, że zawodnikowi zależy na czasie, interwencja chirurgiczna nastąpi już w czwartek. - Z tego co mówił Grisza, teraz wszystko jest elegancko. Lekarze w Rydze od razu się nim profesjonalnie zajęli. Nie zwlekają, tylko już w czwartek o godzinie 17 odbędzie się zabieg chirurgiczny. Grisza ma nadzieję, że po tym zabiegu już naprawdę wszystko będzie ok. Nastawialiśmy się wszyscy, że środowa konsultacja u lekarza zakończy się zdjęciem gipsu i ewentualnym poruszaniem się o kulach przez następny tydzień. Niestety wynikła taka sytuacja, a nie inna - oznajmił Dymek.
Czy przedłużający się okres leczenia Łaguty może oznaczać, że zabraknie go np. w pierwszym spotkaniu ligowym Lwów w Lesznie? - Nie chcę takich wyroków teraz ferować - odparł menedżer Włókniarza.
SZYBKIEGO POWROTU DO ZDROWIA GRISZKA!