Orzeł Łódź wysoko przegrał w Rzeszowie. Z inauguracji rozgrywek w wykonaniu swojego zespołu nie był Witold Skrzydlewski. Prezes łodzian przyznał jednak, że spodziewał się takiego rozstrzygnięcia. - Mogło być jeszcze gorzej. Wydawało mi się, że moja drużyna dostanie jeszcze większe lanie - podsumował w swoim stylu Skrzydlewski.
Łodzianie stracili w trakcie meczu juniora. Patryk Karczmarz po upadku w wyścigu siódmym został odwieziony do szpitala. Prezes Orła bardzo negatywnie ocenia postawę zawodnika gospodarzy Pawła Miesiąca, który spowodował kolizję z młodzieżowcem gości. - Pan Miesiąc nie zachował się jak zawodnik. To nie był nawet faul, tylko chamskie zagranie. Szkoda zdrowia naszego juniora. Obawiam się, że kiedyś pan Miesiąc trafi na kogoś bystrzejszego i większego chuligana. Wtedy będzie mieć problem. Uważam, że nie można tak jeździć - wyjaśnił Skrzydlewski.
Co ciekawe, prezes Orła przewiduje, że jego drużyna dość długo będzie musiała czekać na pierwsze zwycięstwo. - Jestem pesymistą. Uważam, że trzy pierwsze mecze mamy "w plecy". To jednak nie będzie problem. Kłopot zrobi się dopiero wtedy, kiedy przegramy czwarty raz z rzędu. Można powiedzieć, że w takiej sytuacji bylibyśmy jedną drogą w drugiej lidze. Na razie jednak nie robimy tragedii - zakończył Skrzydlewski.